Czasem nie mamy wpływu na cierpienie, które nas spotyka. Ale mamy w 100% wpływ na to, jak do niego podejdziemy, jak je przeżyjemy. – Z każdego doświadczenia można zbudować coś wartościowego. Ja w pewnym momencie swojego życia poczułam silny impuls, by tworzyć coś bliskiego natury, z magicznym spojrzeniem na świat. Wyplatam łapacze snów i odtąd moje życie jest bogatsze wewnętrznie, bardziej spokojne i w ten sposób dzielę się swoją energią, nastawieniem z innymi – mówi Karolina.
Ale nie zawsze tak było…
Zachęcamy Was do przeczytania wywiadu z inspirującą kobietą, która niedawno dołączyła do naszej redakcji. Karolina opowiada w nim o swojej pasji – jest jedną z nielicznych w Polsce osób, które własnoręcznie tworzą łapacze snów. Ważniejsze od ich fizycznego wyplatania, jest to wszystko, co dzieje się wokół całego procesu: wyciszenie, otwartość na drugiego człowieka i możliwość dzielenia się z innymi filozofią świadomego życia…
Agnieszka Gierz: Czym są łapacze snów? Skąd pochodzą?
Karolina Bazan: Łapacze snów to amulety rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Według wierzeń Indian łapały one złe sny, a także złe myśli w sam środek swojej sieci i rozpuszczały je w pierwszych promieniach wschodzącego słońca. Reszta snów, tych dobrych łagodnie spływała po koralikach, paciorkach, sznureczkach i rzemieniach.
Później łapacze przejęły inne kultury. Dziś to często pamiątka z dalekich podróży.
AG: Twoja zawodowa ścieżka jest bardzo bogata i różnorodna: byłaś m.in. menedżerką w firmie produkującej podzespoły do silników lotniczych, z pewnością żyłaś na „wysokich obrotach”. Wówczas nie myślałaś pewnie, że Twoją pasją stanie się wyplatanie łapaczy snów?
Nie żałuję żadnego doświadczenia w moim życiu, wszystko miało wydarzyć się po coś. Z pewnością po to, aby mnie wzbogacić wewnętrznie, abym też lepiej poznała siebie. Przecież jedyne co w życiu pewne to zmiana. Teraz z perspektywy czasu mogę śmiało powiedzieć, że potrafię żyć w tzw. matrixie, mając i ceniąc swoją niszę. Praca w firmie lotniczej dodała mi stalowych skrzydeł, abym pełna wiary w siebie mogła iść dalej, aby po kilku latach zająć się tym, co kocham.
Jakich materiałów używasz do tworzenia łapaczy?
Często wykonuję łapacze z materiałów, które znajdę w lesie: gałęzie, szyszki, patyczki. Często też owijam obręcz rzemieniami, sznurkami. Dodaję korale, paciorki, szklane koraliki, ale też kamienie szlachetne, które mają swoje właściwości, jak na przykład: kryształy albo jadeity.
Jak przebiega proces ich powstawania?
Proces powstawania łapacza rozpoczyna się tak naprawdę od momentu kontaktu z osobą, która takim łapaczem jest zainteresowana. Bardzo często patrzę po prostu na zdjęcie osoby zamawiającej i na tej podstawie „widzę” kolory, które ma mieć łapacz. I choć brzmi to czarodziejsko i tajemniczo – często wzbudza to niemałe zaskoczenie. Otrzymuję wiadomości zwrotne typu „Skąd wiedziałaś, że od lat kocham lazur?” albo „To niesamowite, że zamknęła Pani w fiolce lawendę, która praktycznie wszędzie poustawiana jest w moim domu”. Niektóre łapacze wykonuję przez tydzień, inne dłużej. Sama nie wiem dlaczego, ale idę za impulsem.
Czy masz informacje zwrotne od klientów, co się zmieniło w ich życiu, postrzeganiu, odkąd mają łapacz?
Pisze do mnie mnóstwo osób zewsząd. Bieszczady, Hiszpania, USA, Niemcy. Piszą matki małych dzieci, które informują mnie, że już po pierwszej nocy od zawieszenia łapacza skończyły się koszmary. Albo kobiety, które opowiadają, że ich fuksjowo-purpurowy łapacz obudził w nich kobiecość i zaraz po tym spotkały miłość swojego życia. Kontaktują się też mężczyźni, którzy wieszają łapacze w samochodzie. Są osoby, które powiesiły łapacz w gabinecie masażu. Historii jest tyle, ile ludzi i każda jest niepowtarzalna.
Ja wychodzę z założenia, że siła tkwi w naszym umyśle i tak naprawdę w życiu wierzymy w to, w co chcemy wierzyć.
Gdzie taki łapacz należy wieszać?
Łapacz najlepiej wieszać przy łóżku u wezgłowia lub na oknie, aby te złe sny złapane w środek jego sieci rozpuszczały się w pierwszych promieniach wschodzącego słońca. Często otrzymuję informacje, że łapacz „wybrał” inne miejsce w domu i to też naturalne.
Łapacz nie może zatem leżeć na półce czy być schowany, na przykład w szufladzie komody. Powinien być swobodnie zawieszony.
Kto zamawia u Ciebie łapacze?
To interesujące, bo łapacze zamawiają bardzo różni ludzie, ale mnóstwo takich związanych z biznesem, pracujących na wysokich stanowiskach, takich, dla których już nie stan posiadania się liczy, ale stan bycia.
Zamawiają je mamy dla swoich dzieci, kobiety dla swoich mężczyzn. Przyjaciele dla przyjaciół, na przykład z okazji urodzin. Zamawiają je mężczyźni, tacy, którzy rzucili wszystko i wyjechali żyć w lesie, również pisarze, artyści, malarze, muzycy. Jeden znany muzyk jazzowy napisał mi ostatnio, że łapacz, który dla niego wykonałam wisi na fortepianie, na którym tworzy i bardzo go inspiruje, tak jakby grał z nim. Znam jedną artystkę, która wiesza wykonany przeze mnie łapacz na swojej harfie podczas każdego koncertu w Polsce.
Dla większości ludzi łapacz to raczej tylko ozdoba. Czy dla osób, które chcą mieć łapacz właśnie jako oryginalną ozdobę do domu, też je wyplatasz?
Kiedy ktoś zapyta mnie czy mogłabym przygotować dla niego łapacz i podaje mi kolory swoich ścian w sypialni, proszę go, aby się zatrzymał i mówię, że łapacz nie jest ozdobą i dodaję, że łapacz jedynie może być ozdobą serca danej osoby. Oczywiście mogą one pełnić funkcję dekoracji, ale według moich założeń oznaczają coś więcej. Zdarza się, że poczuję, że takiego łapacza nie mogę przygotować, wtedy po prostu go nie plotę i otwarcie o tym informuję.
Dlaczego Ty wierzysz w ich moc?
Tak jak ktoś powiedział, łapacze snów to przecież tylko kilka gałązek, sznurków, koralików… Podobnie jest z innymi przedmiotami czy rzeczami. Dzieje się jednak tak, że w jakiś sposób nabierają one dla nas znaczenia i sami nie wiemy dlaczego. Myślę, że to my ludzie nadajemy przedmiotom moc, że ta moc jest w nas. Często oglądając jakiś przedmiot mówimy i czujemy, że został on wykonany z wielkim sercem, a niektóre z nich są po prostu puste. To samo jest z piekarzem, który kocha swój zawód i dla którego upieczenie każdego bochenka chleba jest swego rodzaju wyzwaniem. Wtedy taki chleb smakuje nam dużo lepiej. Przykłady można mnożyć. Dla mnie równowagą jest połączenie umysłu i serca.
Jak zmieniło się Twoje życie, odkąd zajmujesz się tworzeniem łapaczy?
Moje życie ciągle się zmienia. Dobrze jednak odnaleźć jakąś niszę. Tak jest właśnie z moimi łapaczami. Kiedy plotę, czuję się tak jakbym nacisnęła pauzę, jakby wszystko stało się nagle nieruchome. Chodzę z nimi do lasu, robię im zdjęcia. Często towarzyszą nam sarny i jelenie. Mam też wiele innych zainteresowań i pasji, ale łapacze nauczyły mnie wewnętrznego spokoju, odnajdywania siebie, akceptowania tego, co się wydarza, co przynosi mi życie.
Właściwie to moje życie jest trochę jak łapacz. Czasem barwne, pełne kolorów, pięknych uniesień, czasem ma trochę inne kolory i nastroje, ale zawsze udaje mi się złapać te pozytywne strony i żyć w całkowitej zgodzie z sobą, bo to mój życiowy cel.
A twórczość Karoliny możecie śledzić na profilu Dreamcatchers by Karolina
fot. Karolina Bazan
Napisz komentarz
Komentarze