Tym razem dzień rozpoczął się spektaklem dla najmłodszej publiczności i o 19:00 na Głównym Rynku wystąpił Teatr Lalek Małe Mi z Wrocławia. Zaprezentowano „Księżycowe Opowieści”, które zachwycały pięknymi historiami z czynnym udziałem dzieci. Show bawił i uczył, był otwarty na potrzeby młodych widzów, a przede wszystkim zachwycał uważnością i skupieniem. To pięć pięknych przypowieści z morałem, bajek filozoficznych z całego świata. Postacią łączącą wszystkie historie była Luna, Selene, Sahar, Moon, Czandryma, miesiąc, po prostu nasz Księżyc. Spektakl reżyserowała Sława Tarkowska, absolwentka Wydziału Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej, dyplomowanej bajkoterapeutki.
Kolejnym teatrem, który gościł w tym dniu na rynku Głównym był Teatr NIKOLI z Krakowa, który tego dnia zaprezentował „Ptasią Suitę”. To teatr, który ma w Kaliszu wielu fanów i sympatyków; łączy w sobie elementy pantomimy, akrobatyki, komedii, tańca współczesnego i sztuki cyrkowej. „Ptasia Suita” inspirowany był prawdziwą historią znanego, przedwojennego projektanta mody. Jego stroje nosiły największe gwiazdy muzyki i kina. Żył on w swoim własnym świecie fantazji, a rozwój kariery wróżył mu w przyszłości ogromny sukces. Gdy nadszedł czas wojny, pojawiły się nieoczekiwane zlecenia. Spektakl reżyserował Mikołaj Wiepriew, który przez cały tydzień poprzedzający La Stradę prowadził w Kaliszu Warsztaty Teatru Ulicznego.
Następne spektakle odbywały się na placu przy Centrum Kultury i Sztuki, a tam jako pierwszy wystąpił Teatr AKT z Warszawy z przedstawieniem „Ja gore”, który wskutek deszczu nie pokazał swojego show w sobotę. Teraz jednak udało się, a największym żywiołem tego widowiska był ogień, który do czerwoności rozpalił emocje kaliskiej publiczności. Pierwotna, tajemnicza energia ognia jest kołem napędowym całego zdarzenia. Z jednej strony „rozpaliła” swoich animatorów, z drugiej sama stała się plastyczną materią tworzącą różnorodne, przestrzenne obrazy. Ekspresyjny taniec popisy akrobatyczne, muzyka oraz magia ognia łączyły się w jedno, tworzyły niezwykle plastyczny, czasem sentymentalny obraz i sprawiały, że widzowie stali się świadkami swoistego rytuału.
Goszczący kilkakrotnie na La Stradzie Teatr Formy z Wrocławia przedstawił w Kaliszu „Trzy oblicza Salvadora Dali”, inspirowany życiem i twórczością jednego z największych artystów XX wieku, malarza surrealisty, ekscentryka Salvadora Dali. W spektaklu przywołane zostały słynne obrazy żyraf czy topniejących zegarów, człowieka złożonego z szuflad, ekscentrycznych kobiet czy dzikich zwierząt, które stały się znakiem firmowym artysty. Kilka motywów zostało zaczerpniętych z jego ekscentrycznego życia. Spektakl reżyserował Józef Markocki.
Na koniec wystąpił Teatr Uliczny Highlights & Teatr LVIVKI z Ukrainy ze swoim barwnym i świetlistym spektaklem zatytułowanym „Przystanek Klaunada”. Teatr ten tworzą profesjonalni aktorzy, akrobaci, żonglerzy, absolwenci lwowskiego studia cyrkowego. „Przystanek Klaunada” inspirowany jest sztuką teatru i cyrku. Estetyka przedstawienia sięga do praźródeł klaunady, mającej swój początek w starożytnym Egipcie, ale także zawiera elementy nowego cyrku posługującego się tańcem, muzyką, teatrem, pantomimą, a nawet sportem. Przedstawienie reżyserowali i scenariusz przygotowali: Alexander Svietlakov i Yuriy Phylypchuk.
Tegoroczna La Strada bawiła, zaskakiwała, wzbudzała bardzo skrajne emocje od radości, po strach, docierała do najgłębszych zakamarków umysłu, ale też relaksowała i wywoływała uśmiech. - To był festiwal różnorodny, barwny i pełen poezji – podsumowuje trzy dni La Strady Andrzej Tylczyński, pomysłodawca i organizator festiwalu. – Od 26 lat jesteśmy na kaliskim rynku i przy placu Centrum Kultury i Sztuki z tymi dużymi widowiskami. Cieszy mnie bardzo fakt, że kaliszanie ten festiwal po prostu pokochali. Wszystkie teatry, które się tu prezentowały podkreślają fakt, że kaliska publiczność jest bardzo wrażliwa i bardzo świadoma, która przychodzi oglądać teatr, ogląda spektakle, aby poczuć te emocje, które są mu przekazywane. Spektakle były różnorodne, bo niosły w sobie niesamowite ładunku, emocji, kontrowersji, ale też dużo uśmiechu i wspaniałej sztuki – dodaje Andrzej Tylczyński.
Karolina Bazan, fot. KB
Napisz komentarz
Komentarze