Wrze jak w ulu. Pszczoły swoją pracę zaczynają już na przełomie stycznia i lutego. - Matki zaczęły czerwić. Widać jajeczka - wyjaśnia to, co można zobaczyć, zaglądając do ula Paweł Nowacki, w którego rodzinie pszczlarstwo to wielopokoleniowa tradycja.
Pszczoły świetnie radzą sobie same, ale pomocą pszczelarzy nie gardzą. Dlatego wraz z kwitnieniem pierwszych roślin – wczesną wiosną – zaczynają mieć pełne ręce roboty. Oczywiście oprócz pielęgnacji uli i pszczelich rodzin to także zbieranie miodu. - W plastrach miód się błyszczy - dodaje. - Pszczoły już zaczynają zasklepieć. Uznały, że miód jest na tyle odparowany, że jego wilgotność jest na poziomie ok. 18%. Wtedy one zaczynają ten miód zasklepiać i jak będzie tak w 2/3 zasklepione, to znaczy, że miód jest w pełni dojrzały.
Jeszcze trzeba poczekać na koniec okresu kwitnienia danej rośliny: rzepaku, akacji, lipy czy wrzosu, bo to najpopularniejsze rodzaje miodów w naszym regionie. I oczywiście wielokwiatowy. Wtedy można zacząć zbierać miód. Jednak mimo uwijania się pszczół i samych właścicieli odwiedzonej przez nas pasieki w Jastrzębnikach w gminie Blizanów, niewiele ramek wypełnia się miodem w zadowalającej ilości. - W moim przypadku to może być i nawet 70% - ocenia pszczelarz. - Tak że w tym roku, jeśli lipa nie zawiedzie całkowicie, jestem "na zero". Będę skłonny z tego, co uda się wybrać zakarmić rodziny pszczele na przyszły rok. Do sprzedaży będzie niewiele. W tym roku mamy około 4-5 litrów na ul. W zeszłym roku mieliśmy ok. 15, w niektórych regionach kaliskiego udawało się zebrać nawet 20 litrów.
Spora w tym wina suszy. Mniej deszczu to gorsze kwitnienie roślin. Jednak nie tylko na brak opadów możemy zrzucać zmniejszającą się ilość miodu i pogarszającą kondycję pszczół. Te wymierają i to już wina człowieka. A wystarczy niewiele, by pomóc naszym małym sprzymierzeńcom. - Trzeba dbać o bioróżnorodność w roślinności i o to, by rolnicy nie stosowali pestycydów w ciągu dnia, a jedynie wieczorami. Jeżeli chodzi o osoby, które mają balkon, czy ogródek przydowmowy to pamiętajmy, by nie kosić traw, zostawmy te trawy odłogiem, ponieważ skoszona trawa to pustynia dla owadów - podpowiada Aleksandra Nowacka, kolejne pokolenie pszczelarzy w tej rodzinie. - Siejmy kwiaty. W ogrodach, na balkonach i na parapetach. Albo zioła, szałwię czy lawendę. Zostawmy też poidełko dla pszczół. Jeśli one są zmęczone i przysiądą na naszym parapecie to będą mogli się posilić wodą z cukrem.
Tak niewiele, a może pomóc. Inaczej pszczoły będą wymierać. I nie chodzi tylko i wyłącznie o mniejszą ilość miodu, chociaż jego walory smakowe i zdrowotne są niepodważalne. Owady to niezbędny element całej gospodarki.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze