Pościg za osobowym nissanem miał miejsce w nocy z soboty na niedzielę, ale kaliska policja dopiero dziś ujawnia okoliczności tego zdarzenia. – Około godz. 2.00 pełniący służbę na ul. Warszawskiej patrol próbował zatrzymać samochód do kontroli drogowej. Kierowca ominął jednak policjanta i zaczął się szybko oddalać. Funkcjonariusze ruszyli za nim, powiadamiając jednocześnie pozostałe radiowozy w mieście – mówi st. sierż. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
O tym, że będzie to bardzo niebezpieczny pościg policjanci przekonali się już na skrzyżowaniu ulic Warszawskiej i al. Gen. Sikorskiego, które kierowca pokonał, nie zatrzymując się na STOP-ie. Samochód skierował się następnie w ul. Moniuszki, Zbożową, Żwirki i Wigury oraz Braci Niemojowskich. Tam zajechał drogę próbującym wyprzedzić go policjantom, a następnie na skrzyżowaniu Braci Niemojowskich z Warszawską nie zwolnił przed znakiem „Ustąp pierwszeństwa przejazdu”, pokonał – jadąc pod prąd – ul. Gdańską, przejechał Toruńską, Skarszewską do skrzyżowania al. Gen. Sikorskiego ze Stawiszyńską, ponownie przejechał na STOP-pie nawet nie zwalniając, po czym ruszył w Borkowską i Długą. – Przy ograniczeniu prędkości do 40 km/h przyspieszył do 140 km/h, potem pędził ul. Stawiszyńską, a na skrzyżowaniu z ul. Morelową wjechał na chodnik i jechał nim przez 100 metrów – relacjonuje rzeczniczka Kaliskiej policji. – Wówczas z przeciwka nadjechał drugi radiowóz, który usiłował zablokować mu drogę. Kierowca jechał jednak na wprost, chcąc zmusić policjantów do zjechania na bok. W efekcie tych manewrów funkcjonariuszom udało się w końcu tak poprowadzić sprawcę, że dotarł do remontowanego odcinka ul. Stawiszyńskiej i tam, ze względu na wykopy, nie mógł już kontynuować jazdy.
- Chłopak mógł zabić siebie, kolegów i postronne osoby - mówi st. sierż. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy kaliskiej policji
Jakież było zdziwienie mundurowych, gdy okazało się, że szaleńcem z kierownicą jest… 16-latek z Kalisza. Chłopak podebrał samochód ojcu, a że nie ma prawa jazdy bał się kontroli drogowej. - W aucie znajdowało się także dwóch jego kolegów. 16-latka osobiście odebrał ojciec, właściciel samochodu. Sprawa trafi do sądu – mówi Anna Jaworska-Wojnicz.
W ocenie policjantów to cud, że na drodze młodocianego pirata nie pojawił się żaden inny samochód lub pieszy. On sam również miał więcej szczęścia niż rozumu. Kilka dni przed tym zdarzeniem, 20 października pod Strzegomiem (województwo dolnośląskie) w wypadku zginął jego rówieśnik, który po ucieczce z poprawczaka przez 7 km usiłował zgubić policyjny pościg. Tragicznie zakończył się również wczorajszy policyjny pościg w Rekowie Dolnym (woj. pomorskie). We wtorek wieczorem uciekające przed policją Volvo zderzyło się czołowo z innym samochodem. Na miejscu zginęły 3 osoby, w tym kierowca-pirat.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze