Na ile swoją usługę wycenią firmy i ilu w ogóle będzie chętnych do wykonania tego zadania specjalnego, dowiemy się za niespełna dwa tygodnie. Tym samym Miasto jest już na ostatniej prostej do zamknięcia blisko 7-letniego problemu pod tytułem „tykająca chemiczna bomba w Szczypiornie”, a mieszkańcy tej okolicy wreszcie będą mogli spać spokojnie, szczególnie osoby pracujące w pobliskich budynkach.
W 2013 roku doszło do wycieku nieznanych substancji przechowywanych w jednym z budynków na terenie dawnej Agromy. Badania wykazały, że to niebezpieczne chemikalia – w sumie 3 tysiące ton beczek, które do Kalisza przywiozła firma Patryka M. Mężczyzna od kaliskiego przedsiębiorcy wynajął magazyny, w nich ulokował odpady i zniknął, pozostawiając problem Miastu. W całym procederze okazał się słupem, oczywiście niewypłacalnym… Obecnie ma odbywać karę więzienia.
W takich przypadkach – z uwagi na zagrożenia dla środowiska i ludzi – obowiązek usunięcia składowiska spoczywa na samorządzie. To niestety efekt wadliwego prawa, które działało jeszcze kilka lat temu. Dziś już przepisy zostały uszczelnione. Gdy dany podmiot chce gdzieś składować odpady, musi wpłacić tzw. kaucję gwarancyjną, która jest zabezpieczeniem dla samorządu i państwa.
Miasto na usunięcie chemikaliów ze Szczypiorna otrzymało dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w wysokości 50% poniesionych kosztów, maksymalnie 5 mln 200 tysięcy zł. Niemal drugie tyle kaliski samorząd wykłada z własnego budżetu.
Obiekt jest po brzegi i po sufit zapełniony beczkami i puszkami. Do ostatniej interwencji straży na tym terenie doszło w styczniu tego roku. Na szczęście był to fałszywy alarm – nie doszło do wycieku substancji.
AG, fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze