A chodzi o zdarzenie, które rozegrało się dwa lata temu na ul. Górnośląskiej w Kaliszu. Trzech strażaków wyszło z jednego z lokali gastronomicznych. Chwilę później zostali zaczepieni przez grupę siedmiu młodych mężczyzn w wieku od 17 do 21 lat. Doszło między nimi do bójki. – Wraz z liczebnością grupy, po każdej ze stron wzrasta u jednostki poczucie bezkarności i siły. Ataki i kontrataki przeplatały się, a tym samym ciosy wyprowadzane przez poszkodowanych Dawida N. i Rolanda E. tę tezę potwierdzają – uzasadniał wyrok sędzia Marcin Borowiak. – Także Piotr K. (najciężej poszkodowany – red.) szedł z podniesionymi rękoma zanim otrzymał powalający go na bruk cios, zwiększając tym samym grono bijących lub potencjalnie bijących. W sprawie istnieje obiektywny dowód rzeczowy, a mianowicie nagranie z kamery monitoringu, którego wydźwięk nie może prowadzić do innych niż ustalone wniosków. Widać na nim wręcz modelowy układ bójki, w przebiegu której dochodzi do zamieszania, przerwy w atakach, czy przenoszenia się z miejsca na miejsce . W wyniku całej bójki doszło do spowodowania określonego skutku.
W ciężkim stanie
A skutkiem tym było m.in. brutalne pobicie jednego ze strażaków. Mężczyzna trafił do Oddział Intensywnej Opieki Medycznej nieprzytomny, z licznymi złamaniami w obrębie czaszki (m.in. oczodołów). 17-letniego wówczas Mikołaja J., który m.in. naskoczył na głowę leżącego już mężczyzny, prokuratura oskarżyła o usiłowanie zabójstwa. I tę opinię podzielił sąd. - Wniosek o zamiarze zabójstwa nie był werbalizowany przez oskarżonego, ale można go wyprowadzić z okoliczności przedmiotowej zdarzenia. Czy można w ułamku sekundy podjąć decyzję o pozbawieniu życia innego człowieka ? W ocenie sądu decydującym w tej mierze był fakt, że oskarżony, bezpośrednio przed oddaniem kroku, drobił kroki, stawiał małe drobne kroki, by uczynić to, co zamierzał, by trafić w tę część ciała, którą wcześniej obrał, czyli głowę.
Przyznali się. „Kary sprawiedliwe”
Dlatego Mikołaj J. został skazany na 9 lat pozbawienia wolności. Jego kolega Aleksander P. usłyszał wyrok 4,5 roku więzienia. Pozostała piątka biorąca udział w zdarzeniu usłyszała wyroki od 9 miesięcy do 1 roku i 2 miesięcy pozbawienia wolności. Oskarżeni przyznali się do zarzucanego im czynu. - W tym kontekście orzeczone kary są sprawiedliwe i nie przekraczają stopnia winy każdego z oskarżonych i stopnia społecznej szkodliwości czynu, którego się dopuścili, w szczególności nie utwierdzą żadnego z nich o bezkarności, a dla ogółu społeczeństwa będą jasnym sygnałem, że podobne zachowania muszą wiązać się z surową reakcją karną, dowodząc nieopłacalności popełniania przestępstw – podkreślił sędzia.
Będzie apelacja
Prokuratura, która zarzucała głównemu oskarżonemu usiłowanie zabójstwa, a pozostałym występek chuligański, już zapowiedziała apelację. - Wyrok zostanie przeanalizowany po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia – powiedziała po opuszczeniu sali sądowej Katarzyna Socha, prokurator rejonowa w Kaliszu.
W środę decyzji sądu wysłuchało trzech – przebywających od 2017 roku w areszcie - z dziewięciu oskarżonych oraz dwóch poszkodowanych.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze