Po zdarzeniach z początku roku policja zapewniała, że trop ma. - Każdy kto wysyła wiadomości za pośrednictwem komputera loguje się, są numery IP - zapewniał w styczniu tego roku w rozmowie z dziennikarzami Dariusz Biniek, komendant Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Ślad prowadził do serwerów spoza Polski, ale na terenie Unii Europejskiej. Były też zapewnienia, że zatrzymanie osoby, która kilkukrotnie postawiła na nogi wszystkie służby ratunkowe w mieście i okolicy oraz spowodowała ewakuację budynków urzędu miasta i jednego z centrów handlowych, jest kwestią czasu. - Policja prowadzi międzynarodową współpracę, a więc trwają czynności, które mają na celu dotarcie do miejsca, skąd logowała się osoba, która te maile wysyłała - wyjaśniał Dariusz Biniek.
Być może współpraca jest, być może ślady też. Nie ma jednak sprawcy, a miesięcy minęło sporo. Po drodze były też kolejne alarmy: w szkołach – podczas matur i ostatni w starostwie. 6 listopada z tej instytucji oraz sąsiadującej z nią prokuratury ewakuowano łącznie 175 osób.
Policja na temat poszukiwań grającego jej na nosie bombiarza się nie wypowiada. - Sprawą zajmuje się prokuratura - informuje podkom. Witold Woźniak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - Dochodzenie prowadzone jest w skali ogólnopolskiej, bo podobnych zdarzeń kilka miesięcy temu było sporo w całym kraju - sprecyzował Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Nie zmienia to faktu, że odpowiedzialnych za alarmy nie ma do dziś.
AW, zdjęcia arch.
Napisz komentarz
Komentarze