„Nie czuje się winny”
W marcu tego roku mieszkaniec Rozdrażewa w powiecie krotoszyńskim został skazany przez Sąd Rejonowy w Krotoszynie na 3 miesiące więzienia. Musiał też zapłacić grzywnę na rzecz organizacji zajmujących się opieką nad zwierzętami. - To tak naprawdę pierwszy wyrok w Polsce, który był drogowskazem dla sprzedawców ryb, jak należy je uśmiercać - wyjaśniała przed sądem Katarzyna Topczewska, pełnomocnik Fundacji VIVA. - Wyrok, który pokazywał, że karpie tak jak inne zwierzęta kręgowe czują, cierpią i powinny zostać przed śmiercią ogłuszone, pozbawione świadomości.
UWAGA, drastyczne wideo. Materiał Fundacji VIVA
Mężczyzna został skazany za gilotynowanie karpi bez ich wcześniejszego ogłuszania pałką. Sposób, w jaki je uśmiercał na krotoszyńskim targowisku świadek utrwalił w grudniu ub.r. - Nie czuję się winny tego, co zrobiłem - powiedział 25 listopada przed wejściem na salę sądową Wojciech Cz. - Ryba jest przeznaczona do spożycia w święta. Karp to typowy przysmak świąteczny, a że tak się stało, że nie był ogłuszany? Nie wiem, czy to aż taka wina, by podlegać karze więzienia.
Powszechna praktyka, a wyrok niesprawiedliwy?
Informacja o wyroku skazującym podzieliła opinię publiczną. Część osób stwierdziła, że 3 miesiące za kratkami to zbyt mało. Dla innych skazanie 60-latka za coś, co jest powszechnym zjawiskiem spowodowało, że internauci postanowili przyjść mu z pomocą, także finansową. Zorganizowali internetową zbiórkę na obrońcę, którego mężczyzna nie miał podczas pierwszego procesu. Udało się zebrać 6 tysięcy złotych. Połowa została przeznaczona na opłacenie adwokata, resztę organizator „zrzutki” przeznaczył m.in. na karmę dla podopiecznych schroniska dla zwierząt. - Nie żyjemy mirabelkami i trawą jak to ktoś powiedział. Musimy jeść i baraninę, i wieprzowinę i tak dalej, są gusty i guściki i dla mnie karp na kolacji wigilijnej to podstawa - wyjaśnia Leszek Świeżewski, organizator zbiorki na adwokata dla Wojciecha C. - Jak każdy dobrze wie, wędkarze, czy w naszym rybołówstwie, przemyśle morskim tam się tych ryb nie ogłusza. Tam wszystko idzie pod nóż, pod maszyny. Jeżeli jest popyt to jest i podaż. Trzeba robić takie rzeczy szybko, bo każdemu się spieszy przed świętami. Taki wyrok to jest niesprawiedliwy.
Obrońcy zwierząt: to było szczególne okrucieństwo
Adwokat mężczyzny, który towarzyszył mu już w sądzie odwoławczym, chce uniewinnienia handlarza karpi. Mecenas Wojciech Kołodziejczyk argumentował, że wyrok Sądu Rejonowego w Krotoszynie był pochopny, a sama ustawa o ochronie zwierząt nie daje konkretnych regulacji co do sposobu uśmiercania karpi sprzedawanych na targowiskach przed Bożym Narodzeniem. Jedyny dokument, jak podkreślał obrońca skazanego, to wytyczne Głównego Inspektoratu Weterynarii, ale nie są one kategoryczne w swoim wydźwięku. - Najbardziej jaskrawym tego przykładem jest kwestia pałki do ogłuszania, gdzie oskarżony w toku rozprawy przyznał, że pałkę taką posiadał. Sąd ocenił, iż była to realizacja przyjętej linii obrany, a tymczasem dokumentacja fotograficzna znajdująca się w aktach sprawy jednoznacznie wskazuje, że na samochodzie pałka się znajdowała - przekonywał Wojciech Kołodziejczyk, obrońca Wojciecha Cz. opłacony z internetowej zbiórki.
Innego zdania są obrońcy zwierząt. Według pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli Fundacji VIVA karpie były przed śmiercią maltretowane. A sam proces ucinania im łbów był brutalny. - One nie były ucinane - przekonuje Katarzyna Topczewska. - To nie było tak, że to było szybko, to było powolne miażdżenie, to była tempa krajalnica prawdopodobnie do sera, która absolutnie nie powinna być w ten sposób wykorzystana. W dzisiejszych czasach nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że zwierze przez śmiercią musi zostać ogłuszone, jeśli jest nieprzytomne to nie czuje bólu. To było w mojej ocenie szczególne okrucieństwo.
Gilotynę skonstruował sam. „Ostra jak brzytwa”
Dla prokuratury posiadanie pałki, którą karpie można ogłuszyć, lecz jej nieużywanie - jak to miało miejsce na krotoszyńskim targowisku - to argument przemawiający na niekorzyść Wojciecha Cz. Podobnie jak zmiana zeznań w trakcie procesu. - To jest straszne, że oskarżony, mając pałkę, mógł zabijać ryby w sposób humanitarny, a to pośpiech jest wyznacznikiem tego, w jaki sposób te ryby zabija? Każdy z nas ma świadomość, że to nie była jedna, dwie, trzy rybki, to było całodzienne zabijanie ryb. Oskarżony do dziś nie rozumie, na czym polegał jego błąd - dodała Maria Kołodziejczyk, prokurator Prokuratury Rejonowej w Krotoszynie.
Mieszkaniec Rozdrażewa gilotynę, która ucinał karpiom głowy skonstruował sam. Wyjaśnił, że takie były potrzeby rynku. Kiedyś klienci ryby kupowali żywe, teraz chcą martwe, ale zabite tuż przed kupnem. I bez czekania na użycie pałki, co według Wojciecha C. wydłuża uśmiercanie ryb i jest mniej humanitarne, niż ucinanie głów żywym. - Zabijanie nożem na targu 10 czy 15 ryb jest niemożliwe, dlatego pomysł, by zrobić tę gilotynę, by za jednym pociągnięciem ta głowa odpadała - tłumaczył działanie urządzenia oskarżony. - I to trwa sekundę. Prokurator zarzuciła, że gilotyna była tempa, ona jest w depozycie na policji w Krotoszynie i ona jest ostra jak brzytwa, ale przy zabijaniu ryby takiej ponad 3,5 kg ta ryba ma tak gruby kręgosłup, że trzeba się porządnie przyłożyć, bo ryba mniejsza to jedno pociągnięcie i głowa odlatuje.
Czy karpie mogą odczuwać strach?
Obrona mężczyzny chce jego uniewinnienia. Oskarżyciel posiłkowy podwyższenia kary 3 miesięcy więzienia do roku pozbawienia wolności oraz orzeczenia wobec Wojciecha C. zakazu hodowli i sprzedaży ryb. Sąd decyzję podejmie po otrzymaniu opinii biegłego ichtiologa, który m.in. będzie musiał odpowiedzieć na pytanie, czy karpie posiadają układ nerwowy pozwalający im odczuwać ból i strach oraz określić, który sposób ich uśmiercania jest dla nich mniej bolesny. - Będzie też musiał wypowiedzieć się, czy ryby gatunku karp posiadają na skórze receptory wyczuwające krew, co może powodować ich cierpienie w przypadku kontaktu z krwią pochodzącą od innego osobnika tego gatunku - podsumowała rozprawę przed sądem odwoławczym Maria Siwiec-Walczak, sędzia Sądu Okręgowego w Kaliszu.
Mężczyzna wcześniej był karany za jazdę pod wpływem alkoholu. Miał zabrane prawo jazdy i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych, ale nie stosował się do tego wyroku, co dla oskarżyciela także przemawia na jego niekorzyść.
AW, zdjęcia autor, video: VIVA
Napisz komentarz
Komentarze