Wszystko dlatego, że według oskarżenia Paweł K. wszystko zaplanował. Podejrzewał, że żona go zdradza, dlatego w styczniu tego roku niespodziewanie wrócił z zagranicy, gdzie pracował. Kiedy pojawił się w domu w jednej z podkępińskich wsi, miał świadomość, że może zastać w nim nie tylko kobietę, ale też jej kochanka, więc wcześniej pożyczył nóż od sąsiadów i rzucił się z nim na konkurenta. Mężczyźnie zadał cios od tyłu, powodując u niego rane kłutą włącznie ze złamaniem żebra. – Doświadczenie życiowe wskazuje, że takie sytuacje się zdarzają – stwierdziła w mowie końcowej prokurator Irena Smardz z Prokuratury Rejonowej w Kępnie. - Mówiąc trywialnie, gdyby zdradzani małżonkowie w ten sposób, jak oskarżony próbowali rozwiązywać swoje problemy małżeńskie, to statystyki zabójstw wzrosłyby w Polsce wielokrotnie. Oskarżony dopuścił się przestępstwa o wysokim stopniu niebezpieczeństwa.
Obrona 29-latka próbowała udowodnić, że mężczyzna działał w afekcie. Potwierdzenie informacji o zdradzie żony miało spowodować u oskarżonego wstrząs i odebrać mu sens życia, dlatego nie myślał racjonalnie – przekonywała Urszula Tieona-Cruz. – Żona cały czas była z innym, a jego wykorzystywała – mówiła adwokat. – Zależało kochankom tylko na jego pieniądzach. To wszystko go przerosło. Jedni w takiej sytuacji płaczą, inni uciekają z miejsca zdarzenia, u innych rodzi się niekontrolowana agresja. Potocznie mówi się, że człowiek traci rozum.
Teraz straci trochę czasu, bo w więzieniu spędzi 4 lata. Sąd, wydając wyrok zmienił, kwalifikację czynu z usiłowania zabójstwa na spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. – Oskarżony nie przygotowywał narzędzia zbrodni, zabrał z domu sąsiadów to, które aktualnie miał pod ręką. Nie szukał go, nie wybierała, nie szacował, które nada się do spowodowania skutku nieodwracalnego – argumentował Marcin Borowiak, sędzia Sądu Okręgowego w Kaliszu. – Miał alternatywny zamiar postępowania wobec pokrzywdzonego, co werbalizował uprzednio znajomym. Sam dążył bowiem wcześniej do konfrontacji z niewierną żoną i jej partnerem, ale nie w sposób siłowy, tylko by zweryfikować swoje przypuszczenia i wyrzucić ich z domu. Wtedy też nie miał zamiaru rozwiązania sytuacji w sposób inny, niż doprowadzić do zdemaskowania sytuacji.
Także sam cios został zadany jeden raz, co według sądu ma świadczyć o tym, że Paweł K. nie chciał zabić przyjaciela swojej żony. Argumentami przemawiającymi na korzyść oskarżonego były nieposzlakowana opinia i łagodny charakter. – Trzeba pamiętać, że kara ma nie tylko wychowywać sprawcę, ale też przede wszystkim w świetle odbioru społecznego nie może tworzyć poczucia bezkarności i pewnego rodzaju przyzwolenia na tego typu zachowania – dodał sędzia, skazując mężczyznę na 4 lata więzienia. – Sąd potępia ten rodzaj zachowania. Była to reakcja nieadekwatna do sytuacji i to też stanowiło jeden z wyznaczników kary.
AW, zdjęcia BZO
Napisz komentarz
Komentarze