Marsz równości ulicami Kalisza przeszedł we wrześniu br. I przyciągnął sporo osób. Zarówno uczestników jak i oglądających. Kilkugodzinna zabawa przebiegała prawie bez zakłóceń. Jedynym incydentem był ten z udziałem wójta podkaliskiej gminy. Włodarz na Głównym Rynku – prowokowany przez kilka obecnych na placu osób - zaczął zachowywać się głośno. Używał wulgaryzmów i wymachiwał rękoma, co wzbudziło w policjancie podejrzenie, że mężczyzna może być pod wpływem alkoholu i stanowić zagrożenie dla pozostałych uczestników zabawy. – Umundurowany funkcjonariusz podszedł do mężczyzny i wezwał go do właściwego zachowania, ale mężczyzna zlekceważył nakaz i uderzył dłonią pełniącego służbę policjanta – mówi Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim. – Uderzył go ręką w lewe przedramię.
Kiedy 60-latek trafił do aresztu potwierdziły się przypuszczenia policjanta, że zatrzymany jest nietrzeźwy. Sylwiusz J. nie przyznał się do czynnej napaści na funkcjonariusza w trakcie pełnienia służby i odmówił składania wyjaśnień. Od września jest pod dozorem policji. Naruszenie nietykalności fizycznej mundurowego zagrożone jest karą do 3 lat pozbawienia wolności.
Jednak Sylwiusz J. za kratami może spędzić znacznie więcej czasu. W styczniu (pierwszy termin wyznaczony był na listopad, ale na wniosek obrońcy mężczyzny został przesunięty) powinien ruszyć proces samorządowca o znęcanie się nad rodziną i znieważenie strażaka w trakcie interwencji w domu wójta Żelazkowa – w dodatku interwencji nieuzasadnionej. Wszystko działo się w styczniu 2019 roku.
Początkowo mężczyzna trafił do aresztu, ale po wstawiennictwie m.in. bliskich, deklaracji podjęcia leczenia choroby alkoholowej, a także wpłaceniu kaucji wyszedł na wolność.
Te czyny zagrożone są karą 5 lat pozbawienia wolności.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze