Przenoszenie na papier obrazów z życia obozu, a tym bardziej fotografowanie tego, co działo się za drutem kolczastym było zabronione. Jednak więźniowie mieli swoje sposoby, by nie tylko utrwalać dramat ludzi przywożonych do Auschwitz i Birkenau z całej Europy, ale też okrucieństwo Niemców ogarniętych manią zniszczenia innych – tych niepasujących do ich obrazu człowieka idealnego WIĘCEJ
Kradnąc papier biurowy lub posiłkując się materiałami, jakie do dyspozycji mieli pracujący w obozowym muzeum – takie Niemcy stworzyli w 1943 roku – malowali bez fałszowania rzeczywistości panującej w obozie. W oficjalnym obiegu, na zamówienie oficerów, malowali idylliczne sceny - także obozowe, jak choćby słynną orkiestrę wyprowadzającą więźniów do pracy. A kiedy sztalugi nie sięgało oko esesmańskiego strażnika pokazywali ludzi odartych z człowieczeństwa, pozbawionych godności, umierających z głodu, wycieńczenia lub zabijanych dla rozrywki przez oprawców.
W ten sposób powstało tysiące obrazów malowanych różnymi technikami. W zasobach samego muzeum znajduje się ponad dwa tysiące obrazów, które wyszły spod ręki więźniów Auschwitz - Birkenau. Część z nich sygnowana jest nazwiskiem kaliszanina Mieczysława Kościelniaka – brata Władysława i Tadeusza. Urodzony 29 stycznia 1912 roku w Kaliszu artysta, został aresztowany w 1941 roku. W obozie powstało około jego 300 prac. Bez fałszowania, bez upiększania. W charakterystycznym dla artysty stylu. Część z nich można oglądać na wystawie stałej w bloku szóstym Auschwitz I.
W 2012 roku, z okazji setnych urodzin Mieczysława Kościelniaka (zmarł 5 marca 1993 roku w Słupsku, gdzie ma też swoją ulicę), w Muzeum Okręgowym Ziemi Kaliskiej otwarto wystawę jego prac.
27 stycznia minęła 75. rocznica wyzwolenia obozu w Auschwitz.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze