Na stronie internetowej Państwowej Komisji Wyborczej zegar tyka. 37 dni do wyborów. Kalendarz przygotowań do przeprowadzenia głosowania jest jeszcze krótszy.
Do 10 kwietnia PKW musi wyznaczyć obwody do głosowania. Dodajmy, że PKW, również biuro w Kaliszu, pracuje zdalnie. Do 10 kwietnia muszą zgłosić się chętni do zasiadania w obwodowych komisjach wyborczych, a jeszcze szybciej, bo do 6 kwietnia czyli do najbliższego poniedziałku muszą zostać wyznaczone komisje w szpitalach, zakładach karnych czy domach studenckich. Tyle przepisy wyborcze. A teraz rzeczywistość: szpitale są albo w kwarantannie, albo przepracowani w nich lekarze walczą o ludzkie życie, nikt nawet nie myśli o wyborach. Domy studenckie zmieniły się w zbiorowe miejsca kwarantanny, a miasta opustoszały.
Dom Studencki "Bulionik" PWSZ Kalisz przygotowany na przyjęcie osób, które muszą odbyć kwarantannę
Na ulicach zaś zamiast billboardów z hasłami wyborczymi kandydatów, pomysłami na lepszą Polskę, co najwyżej pojawiają się takie grafiki, zawieszone przez, jak sami się podpisują „wkurzonych obywateli”.
Taki billboard pojawił się przy ul. Częstochowskiej
Rzeczywistość zatem zupełnie odbiega od wyobrażeń polityków, którzy chcą utrzymać majowy termin wyborów. W Kaliszu do 10 kwietnia trzeba wyznaczyć ponad 50 obwodowych komisji. Lokalne samorządy nie organizują wyborów, ale w dużej części muszą pomóc w ich organizacji. Swoje wątpliwości w tej sprawie prezydent Kinastowski zgłaszał pisemnie do PKW. Między innymi fakt, że do obsadzenia komisji w Kaliszu potrzeba 500 osób. Kto w czasach pandemii się zgłosi? Nawet jeśli takie zgłoszenia można wysyłać mailem.
- Trzeba będzie znaleźć te osoby chętne, które miałyby w tych komisjach pracować. A drugi problem to lokalizacja komisji wyborczych. Większość z nich znajduje się w szkołach, a szkoły są zamknięte. Lokale wyborcze są przecież też w szpitalach, czy w innych miejscach, które potencjalnie mogą być wyłączone z normalnego funkcjonowania. O wszystkich tych problemach sygnalizował pisemnie PKW – mówi Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.
Część samorządowców w kraju jasno zadeklarowało, że nawet nie przystąpi do próby organizacji wyborów, bo to śmiertelne zagrożenie dla ludzi. Swój sprzeciw z naszego regionu zgłaszali m.in. burmistrzowie i wójtowie z Grabowa nad Prosną, Zdun czy Cekowa.
Prezydent Kalisza wyjaśnia, że na razie jego samorząd ma wiele innych realnych zadań, dotyczących bezpieczeństwa ludzi. Spraw ważniejszych niż wybory, które mogą się jednak nie odbyć.
- Według mnie wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że te wybory się nie odbędą (…) Nikt o zdrowych zmysłach nie będzie forsował pomysłu przeprowadzenia tych wyborów w warunkach, które zagrażałyby życiu i zdrowiu mieszkańców - mówił podczas poniedziałkowej telekonferencji Krystian Kinastowski, prezydent Kalisza.
Dziś w rozgłośni RMF Jacek Sasin, ważny polityk Prawa i Sprawiedliwości przekonywał, że wybory 10 maja się odbędą. Politycy PiS-u jutro będą głosować ustawę, która umożliwi wszystkim wyborcom głosowanie korespondencyjne. Ma to zwiększyć bezpieczeństwo wyborców, ale przy okazji jeszcze bardziej skomplikuje przygotowania do wyborów.
MS, fot. KB, PKW, PWSZ Kalisz
Napisz komentarz
Komentarze