Do tej pory w kaliskim klubie często posiłkowano się obcokrajowcami. Tylko w zeszłym sezonie w obu ekstraklasowych drużynach – siatkarek i piłkarzy ręcznych – było ich ośmioro (Amerykanka Hillary Hurley Reynolds oraz Serbki Ljubica Kecman, Adela Helić i Jovana Vesović w zespole siatkarek, a także Szwed Casper Liljestrand, Ukrainiec Mykola Maliarewicz oraz Białorusini Kirył Kniaziew i Dzianis Krycki w drużynie piłkarzy ręcznych). Teraz ma się to zmienić. Nie tylko z uwagi na oszczędności, ale też w celu promocji rodzimych sportowców, co w okresie pandemii koronawirusa i wywołanego nią ogólnego kryzysu, z którym boryka się także polski sport, ma istotne znaczenie.
– Dzięki kontraktowaniu samych Polek i Polaków odchodzi sporo kosztów związanych z opłatami transferowymi, kosztami przelotów, wynajmem mieszkań czy ryzykiem związanym z różnicą w kursach walut. Opłaty transferowe do zagranicznych federacji sięgają często 25–30 tysięcy złotych za jednego zawodnika. W dobie epidemii musimy być odpowiedzialni również za bezpieczeństwo zawodniczek i zawodników. Każde ograniczenie podróży zagranicznych ułatwi walkę z panującym wirusem – przekonuje Błażej Wojtyła, prezes MKS Kalisz sp. z o.o.
Do przyjęcia podobnej strategii zarząd klubu zachęca inne kluby TauronLigi i PGNiG Superligi. – Budowanie zespołu to proces wielomiesięczny, zwłaszcza w przypadku dwóch sekcji w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dla dobra polskiego sportu, polskich klubów oraz polskiej gospodarki powinniśmy wszyscy solidarnie ograniczyć udział obcokrajowców grających w naszej lidze. Proces ten w naszym klubie będzie dotyczył również trenerów i członków sztabów szkoleniowych – zaznacza prezes Wojtyła.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze