Dokładnie miesiąc temu zapadła decyzja o przekształceniu Szpitala Chorób Płuc i Gruźlicy w Wolicy w szpital jednoimienny, przeznaczony wyłącznie do leczenia osób zakażonych koronawirusem. Były momenty kryzysowe, brakowało obsady, środków ochrony osobistej, personel był mocno obciążony fizycznie i psychicznie.
Teraz, po 4 tygodniach można powiedzieć, że nie tylko sytuacja jest opanowana, ale solidnie ustabilizowana i cały zespół odnalazł się w nowej roli. Podstawa to przestrzeganie procedur.
- Powiem szczerze: ja się bardziej boję osoby chodzącej po Biedronce, która ma maskę tylko na ustach, odkryty nos i nie wiem, kiedy ostatnio zmieniła rękawiczki. Ja się bardziej boję takiej osoby niż moich pacjentów – przyznaje Ewa Zalc-Budziszewska, z-ca dyrektora szpitala w Wolicy ds. lecznictwa, która ma bezpośredni kontakt z chorymi na Covid-19.- Czujemy się tutaj bezpieczni. To zakażenie jest możliwe przy jakimś błędzie przy rozbieraniu, ale mamy to już na tyle przećwiczone, że wszystko powinno być w porządku.
Przypomnijmy, że koronawirusem zakaziły się dwie osoby z personelu szpitala: pielęgniarka i wolontariuszka. I w ich sprawie płyną dobre informacje. - Bardzo jesteśmy zadowoleni z tego, że wolontariuszka i nasza pielegniarka mają już w tej chwili pierwsze wyniki ujemne. Na szczęście dosyć łagodnie przeszły zakażenie i mamy nadzieję, że lada moment wróci do nas, do pracy nasza pielęgniarka – mówi Sławomir Wysocki, dyrektor szpitala w Wolicy.
Pacjentów jest około 70. Wszyscy to mieszkańcy albo Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu albo Salusa albo Domu Seniora w Liskowie. Nie przebywa tu nikt spoza tego typu placówek.
Od przyjęcia pierwszych pacjentów (23 kwietnia) do teraz (21 maja) zmarło 20 osób: 19 na Covid-19 i jedna na choroby współistniejące. Wyzdrowiało 17 osób.
- Najmłodszy pacjent, który wyjechał od nas wczoraj jako ozdrowieniec miał 70 lat. Większość jest powyżej 80. roku życia. Mamy też panią, która dzisiaj będzie wracała do domu opieki społecznej. Ma 92 lata. (…) Ten 70-latek przeszedł Covidowe zapalenie płuc, jest to udokumentowane radiologicznie, dostawał u nas Arechin. Dał sobie radę, a był pacjentem na długoterminowej wentylacji mechanicznej wynikającej z innej choroby - ma rozpoznaną przewlekłą obturacyjną chorobę płuc – przekazuje dr n. med. Ewa Zalc-Budziszewska.
I to właśnie choroby współistniejące są tu większym problemem niż sam koronawirus. Mimo to pacjenci zakażenie przechodzą dość łagodnie. - Co jest zadziwiające, biorąc pod uwagę średnią wieku tych pacjentów – dodaje lekarz Ewa Zalc-Budziszewska.
Obecnie żaden z pacjentów Wolicy nie korzysta z respiratora. Kolejne 14 osób ma ujemny wynik na obecność koronawirusa i czeka na drugie, ostateczne potwierdzenie.
Szpital nie ma problemu z kadrą, obsada się zwiększyła i jest wystarczająca. - Mamy w tej chwili 40 pielęgniarek, 2 ratowników i na dzień wczorajszy 8 wolontariuszy – przekazuje Sławomir Wysocki, dyrektor szpitala w Wolicy.
Nie brakuje również środków ochrony osobistej, czyli kombinezonów, maseczek czy rękawiczek. - W tym zakresie akurat jakiejś tragedii i potrzeb specjalnych nie ma – dodaje Sławomir Wysocki.
Na 70 pacjentów szpitala, 40 jest leżących, wymagających karmienia i pomocy przy podstawowych życiowych czynnościach.
AG, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze