Wielu właścicieli czworonogów nadużywa uprzejmości placówek takich jak schroniska czy azyle dla zwierząt. To tam często trafiają czworonogi, które uciekły z domu, zaniedbane i wymagające natychmiastowej opieki weterynaryjnej. Schronisko oczywiście tej opieki udziela, ale nawet gdy właściciel się odnajduje, procedura zabrania zwierzęcia do domu trochę trwa. A i sami właściciele często nie spieszą się z odbiorem.
Dlatego Kaliskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt podejmuje w tym kierunku bardzo konkretne działania. - Porozumieliśmy się ze strażą miejską i uznaliśmy, że jeżeli ucieczka zwierzęcia ma miejsce kilka razy w ciągu jednego miesiąca i ileś razy w ciągu roku, to będziemy takie przypadki zgłaszali na straż miejską – mówi Jacek Kołata, kierownik Kaliskiego Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt. - Będziemy prosili strażników miejskich, aby przybyli do schroniska na wyznaczoną godzinę odbioru psiaka przez właściciela no i niestety takie osoby będą też odbierały przy okazji mandat karny. Jest to artykuł 77 Kodeksu wykroczeń – dodaje Jacek Kołata.
Przepisy pozwalają w tym przypadku nałożyć grzywnę w wysokości nawet 1000 zł. - Nie chcemy ludzi karać, ale jeżeli trzy razy trafia do nas ten sam amstaff, który uciekł z domu to ten pies stanowi nie tylko zagrożenie dla osób postronnych, ale przecież także dla samego siebie. Mają miejsce wypadki samochodowe, pies może wpaść pod koła samochodu, może spowodować przy okazji także jakiś wypadek. W tym przypadku osoba otrzymała mandat karny – mówi Jacek Kołata. - Mandat karny dostała także osoba, która zostawiła psa przywiązanego na smyczy przed sklepem spożywczym. Pies tam przebywał ponad 3 godziny. Zadzwoniły do nas osoby postronne i tego pieska przywieźliśmy do schroniska, ale uznaliśmy, że jest to rzeczywiście niepoważne, żeby psa przywiązać na 3 godziny pod sklepem. Zjawił się pan, właściciel, przyjechała straż miejska i ten pan też został ukarany mandatem.
Schronisko nie może bowiem zastępować domu zwierzęciu, które ten dom już ma. Za opiekę, żywienie czy weternarza ponosi przecież określony koszty . - Jeżeli będzie się sytuacja powtarzała to straż miejska będzie już kierowała wniosek do sądu – przestrzega Jacek Kołata.
Zdarzają się też sytuacje, gdy zwierzę pada ofiarą rodzinnych nieporozumień. Wskutek takich niesnasek do schroniska trafił m.in. biały kot. Na szczęście ze względu na specyficzną urodę, po zwierzaka ustawiła się kolejka osób zainteresowanych jego adopcją. Pracownicy schroniska apelują jednak, aby nie działać pod wpływem impulsu, bo to często kończy się ponownym oddaniem czworonoga. Zwierzę to nie ozdoba pasująca do ścian naszego mieszkania, czy samochodu. To żywa istota, która potrzebuje nie tylko naszej opieki i czasu, ale przede wszystkim naszego serca i mądrej, odpowiedzialnej miłości.
KB, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze