Kaliszanka skorzystała z pobrania wymazu w mobilnym punkcie driver-thru, który od 11 do 16 maja stacjonował w naszym mieście. Jest pracownikiem służby zdrowia i każdego dnia spotyka się nawet z kilkuset osobami, dlatego chciała mieć pewność, że nie została zakażona i sama też nie zaraża innych.
Wymaz miała pobrany ostatniego dnia funkcjonowania punktu. – Podałam swoje dane, otrzymała kod, który miał być hasłem umożliwiającym sprawdzenie wyniku. Loginem był PESEL lub data urodzenia – wyjaśnia kobieta. – Wynik miał być dostępny po czterech dniach, ale kilka dni później pojawiła się informacja, że są opóźnienia, więc postanowiłam poczekać jeszcze kilka następnych. Tydzień po wymazie podjęłam próbę logowania na stronie poznańskiego Sanepidu i mimo wielu kolejnych, przez kilka następnych dni ciągle miałam informację, że "dane nie są zarejestrowane w systemie eLaborant lub są niepoprawne".
Dodzwonić się nie można
Kaliszanka początkowo myślała, że wyników nadal nie ma, ale kiedy w mediach pojawiły się informacje, że te już są i spośród 750 przebadanych osób patogen wykryto u 4, zaczęła się zastanawiać, co z jej testem. Ponieważ nadal nie mogła się zalogować postanowiła do Sanepidu zadzwonić. I tu zaczęły się przysłowiowe schody. Kilka prób i zawsze informacja, że jest jedną z kilkudziesięciu lub kilkunastu osób oczekujących na połączenie. Cierpliwie czekała, raz, drugi, trzeci. Bez rezultatu. – Kiedy automat informował, że jestem pierwsza w kolejce i za moment będę mogła porozmawiać, rozmowa była rozłączana – mówi kobieta, która o pomoc zwróciła się w końcu do naszej redakcji. – Rozumiem, że raz połączenie może zerwać, ale jeśli przy wielu próbach sytuacja się powtarza to jest to niepoważne. W jaki sposób w takim razie osoby, które mają poważny problem, mają uzyskać informacje lub pomoc Sanepidu? – pyta.
Polecamy też: CZEKAJĄC NA KARETKĘ WYMAZOWĄ
Postanowiliśmy zapytać i my. W imieniu kaliszanki napisaliśmy do laboratorium, które bezpośrednio zajmuje się wykonywaniem badań z driver-thru oraz do rzecznik prasowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Poznaniu. Podaliśmy wszystkie dane kaliszanki i zapytaliśmy, ile osób odbiera telefony od dzwoniących Wielkopolan, chcących uzyskać informacje związane z wynikami testów lub innymi problemami dotyczącymi pandemii. Zapytaliśmy też, dlaczego połączenia są regularnie zrywane oraz co mają zrobić osoby, które dzwonią, dzwonią i dzwonią i dodzwonić się nie mogą?
Minął miesiąc i nic
Odpowiedź przyszła lakoniczna. Dowiedzieliśmy się, że telefony w WSSE w Poznaniu odbiera 12 osób, ale tego, ile dziennie przeprowadzają rozmów już nie. Dostaliśmy też radę od rzecznik Eweliny Suski, by w sprawie problemów technicznych kontaktować się z osobami odpowiedzialnymi za infolinię. A czytelniczka portalu przez miesiąc czekała na wynik swojego testu. - Nikt z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno – Epidemiologicznej w Poznaniu nie skontaktował się ze mną, by udzielić mi odpowiedzi, czy jestem zdrowa – dodaje kaliszanka.
Pomogła dopiero Powiatowa Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w Kaliszu, która przekazała, że wynik jest ujemny. Jak to ustaliła, skoro kaliszanki nie ma w systemie? Tego nie wiadomo.
AW, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze