Sytuacja wyglądała dramatycznie. Przed południem 26 lipca dwóch młodych mężczyzn jadących rowerami miejskimi, nagle przewróciło się na chodnik i straciło przytomność. Po chwili okazało się, że nieopodal na parkingu leży młoda kobieta, która dostała drgawek. Świadkowie wezwali policję i pogotowie ratunkowe. – Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce okazało się, że w zdarzeniu uczestniczyły trzy osoby: dwóch mężczyzn w wieku 26 i 27 lat oraz 22-letnia kobieta – mówi asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Mężczyźni zdążyli już dojść do siebie, natomiast ich znajoma wymiotowała. - Mężczyźni, którzy uczestniczyli w zdarzeniu oświadczyli, że nie potrzebują pomocy ani policji, ani pogotowia ratunkowego. Zostali zwolnieni do domów, natomiast 22-letnia kobieta, decyzją lekarza, trafiła do szpitala – dodaje asp. Anna Jaworska-Wojnicz.
Kobieta, podobnie jak jej koledzy, odmówiła jednak hospitalizacji. – Nie zgodziła się też na przeprowadzenie żadnych czynności diagnostycznych i opuściła szpital – mówi Paweł Gawroński, rzecznik prasowy kaliskiego „Okrąglaka”.
Według medyków, którzy udzielali młodym ludziom pomocy wszystkie objawy wskazują na zatrucie dopalaczami. W ostatnich miesiącach na ul. Poznańską trafiały pojedyncze osoby po zażyciu tych substancji (maj – 1, czerwiec – 0, lipiec – 1), ale jak podkreśla Paweł Gawroński, problem dopalaczy ciągle istnieje, tylko ich skład modyfikowany jest w taki sposób, aby zażywające je osoby nie lądowały na ostrym dyżurze.
MIK, fot. arch. KB
Napisz komentarz
Komentarze