Powodem zabicia kota były …kurczęta. A konkretnie fakt, że zwierzę goniło ptactwo. Dlatego 37-latek uderzał kotem o betonowy chodnik tak długo, aż ten zdechł. Martwego czworonoga wyrzucił do przydomowego wychodka. – Zauważyłem, że tych kurczaków jest coraz mniej. To były małe kurczaki. Tydzień miały, może półtora. I z kwoką chodziły. I zauważyłem, że kot przychodzi. Gdyby nie przychodził, tobym tego nie zrobił. I gdybym nie pił. Dziś żałuję tego – mówił przed sądem w Ostrowie Wielkopolskim mieszkaniec gminy Sośnie.
Mężczyzna będzie mieć sporo czasu, by zastanowić się nad swoim postępowaniem. Sąd skazał go na rok pozbawienia wolności. - To był okrutny, bestialski czyn. Nie ma wytłumaczenia tego, co zrobił oskarżony. Nie tłumaczy go alkohol, bo to - co zaznaczył już ustawodawca - nie jest okoliczność łagodząca. Oskarżony ma problem z alkoholem i powinien przejść terapię. W więzieniu są takie możliwości i powinien z nich skorzystać. To nie będzie łatwa droga, ale inaczej nie uda się zrozumieć oskarżonemu swojego postępowania – argumentował sędzia Wojciech Baszczyński. - Wyrok musi mieć także zadanie prewencyjne. To nie jest tak, że sądy takie sprawy umarzają. Ten wyrok pokazuje, że bardzo poważnie takie przestępstwa są przez sądy traktowane, a kary są współmierne do czynu. Bo to są czyny wysoce szkodliwe społecznie.
Mężczyzna nie może także przez najbliższe pięć lat posiadać jakichkolwiek zwierząt. Także domowego ptactwa, którego obrona przed kotem zaprowadziła go do więzienia.
Nie jest to pierwsze takie przestępstwo popełnione przez mężczyznę. W lipcu 2018 roku 38-latek brutalnie zabił psa. Ten także miał płoszyć kury i przeszkadzać w alkoholowej libacji. Tutaj wyrok był łagodniejszy, bo mężczyzna został skazany na dziesięć miesięcy pozbawienia wolności, które aktualnie odsiaduje.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze