Wszystko ze względu na higienę. Pszczoły to wyjątkowo czyste owady, więc kiedy jest okazja przerywają zimowy letarg i opuszczają ule. - W styczniu lub lutym zdarza się cieplejszy dzień albo dwa. Wtedy temperatura wzrasta nawet do 15 stopni. I to można sprawdzić w kalendarzach – twierdzi Paweł Nowacki, pszczelarz. – I wtedy dobywa się oblot, w którym to czasie pszczoły mają jedno zadanie – załatwić się, bo pszczoła jest tak higieniczna, że woli umrzeć niż załatwić swoje potrzeby fizjologiczne w ulu.
Tegoroczne przygotowania do sezonu zimowego zaczęły się bardzo wcześnie, po ostatnim miodobraniu. A to w tym roku odbyło się na przełomie czerwca i lipca, gdy przestała kwitnąć lipa – ostatnia nektarodajna roślina w naszej okolicy. Według pszczelarzy to efekt zmian klimatycznych, które zaburzają cykl wegetatywny. - Widać od razu spadek liczebności pszczół, ponieważ te, które pracowały przez cały sezon są już pszczołami spracowanymi, więc umarły ze zmęczenia. Dlatego tych pszczół jest znacznie mniej – wyjaśnia Aleksandra Nowacka, pszczelarka i dodaje, że pszczoła żyje około dwóch miesięcy. - One są już mniej ruchliwe, są spokojniejsze.
Zadaniem pszczelarzy – w okresie kiedy pszczoły szykują się do zimowania - jest zabezpieczenie uli przed deszczami i mrozami. Przy okazji też inną zwierzyną, która w momencie kiedy pszczoły są w letargu, zapuszcza się do ich domów. Czasami po to, by podbierać pokarm, a czasami, by przezimować. Oczywiście trzeba zadbać też o owady. - Zaczynamy podkarmiać pszczoły na rozwój, żeby zebrały odpowiednie ilości zapasów – zdradza Paweł Nowacki. - Nie podbieramy pyłku, tak by miały dużo pierzgi w ulach. A taki spokój większy zaczyna się w połowie października, na początku listopada.
Chociaż myli się ten, który myśli, że pracowite pszczoły pozwalają sobie na nic nierobienie. Wszak nie bez przyczyny mamy powiedzenie „gwarno jak w ulu”. - W okresie zimowym pszczoły nie zasypiają całkowicie, są w takim lekkim letargu – dodaje pszczelarz. - I one wtedy dbają o ciepło matki i życie całej rodziny w gnieździe.
Swoją ciężką i potrzebną nam pracę – nie tylko ze względu na miód, ale przede wszystkim zapylanie roślin – zaczynają w marcu. Wiele też zależy od pogody i temperatury, jaka panuje na zewnątrz.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze