25-letnia siatkarka w Kaliszu gościła dość często. Już jako zawodniczka młodzieżowego ZSMS-u Poznań regularnie przyjeżdżała nad Prosnę, chociażby na potyczki z Amberem. Jej związki z kaliską siatkówką nasiliły się w sezonie 2017/2018, w którym broniła barw MKS-u. Sezonie symbolicznym, bo zakończonym mistrzostwem pierwszej ligi, które zaowocowało w dalszej perspektywie awansem do ekstraklasy. Potem przeniosła się do Budowlanych Toruń, a ostatnio odpowiadała za rozegranie w Enea PTPS Piła. Po ponad dwóch latach znów jednak zawodniczką klubu z Kalisza. – Rozwiązałam kontrakt z ekipą z Piły za porozumieniem stron, stąd pojawiła się możliwość zmiany klubu. Zdecydowałam się na powrót do Kalisza. Kiedyś obiecałam kibicom, że tu wrócę. No i jestem! – mówi z uśmiechem Sylwia Kucharska.
Za sobą ma już pierwszy w tym sezonie występ w kaliskiej drużynie. W piątkowym meczu z Radomką Radom w każdym z czterech setów zmieniała na rozegraniu Ewelinę Polak. – Trudno mi skomentować ten mecz, tym bardziej, że jeszcze nie znam dobrze zespołu. Dopiero go poznaję, jestem tutaj od paru dni. Do końca nie wiedziałam, czy uda się załatwić wszystkie formalności, by wystąpić już w piątek. Na szczęście wszystko się udało i cieszę się, że mogłam w ogóle zagrać – przyznaje Kucharska. – Na pewno brakuje mi jeszcze takiego boiskowego czucia. Zanim przyjechałam do Kalisza, to miałam praktycznie pięć dni przerwy od piłki. Do tego hala Arena też jest specyficzna, także muszę jeszcze złapać takiej dokładności. Stresu jednak nie było, bo cały czas czuję sentyment do tego miejsca. Można tylko żałować, że nie było kibiców, czyli tego, co w Kaliszu jest najlepsze – dodaje rozgrywająca Energa MKS.
W kaliskim zespole Sylwia Kucharska występować będzie z numerem 22.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze