- Miałem nie raz grypę, byłem nie raz przeziębiony, czegoś takiego nie odczuwałem jak przy covidzie. W pewnym momencie leki przestały działać i powodowało to, że czułem się źle. Raczej bym zachęcał ludzi, żeby nie bagatelizowali, bo to ciężka choroba – mówi plutonowy Krzysztof Dutkiewicz. Jego samego zaskoczyła. Może nie tyle pojawieniem się, ale przebiegiem. Funkcjonariusz Aresztu Śledczego w Ostrowie Wielkopolskim prowadzi aktywny tryb życia. Wolny czas spędza na sportowo, jest zahartowany. Mimo to koronawirus okazał się trudnym przeciwnikiem. - Czułem się paskudnie. Nie miałem żadnej gorączki, nie miałem kataru, ale bóle mięśniowe całego ciała, bóle skóry były ogromne. Dokuczliwe. Powodowały duży dyskomfort – wspomina objawy, z którymi borykał się niedawno pracownik Aresztu Śledczego w Ostrowie Wielkopolskim. - Tak się złożyło, że rodzina też. I oni raczej zarazili się ode mnie, w ognisku domowym. Ja byłem nosicielem, od którego wszyscy się zarazili.
I w podobny sposób przechodzili koronawirusa. Ból i strach, by wirus nie zaatakował bardziej. Więcej szczęścia miał kapitan Tomasz Kawała, który zaraził się od żony. I tylko ona miała objawy, które sprawiły, że cała rodzina została przetestowana. Pozytywnie. - Jak otrzymaliśmy wynik pozytywny to był stres i strach, jak rozwinie się ta choroba – dodaje kpt. Tomasz Kawała. - Na pewno nie należy bagatelizować tej choroby. Ja przeszedłem ją bezobjawowo, żona miała objawy słabe. Straciła tylko smak i węch, ale słyszymy, że ludzie przechodzą to strasznie. Niektórzy nie przeżyją.
Pomocą dla chorych, których wirus atakuje ze wzmożoną siłą może być między innymi osocze od osób, które wyzdrowiały. Takie terapie prowadzi się praktycznie od początku pandemii. - W tym osoczu znajdują się przeciwciała koronawirusa. I ono może mieć wspaniałe właściwości leczenia pacjentów dla tych, którzy mają ciężkie objawy kliniczne – wyjaśnia znaczenie osocza w leczeniu covidu Mirosław Mielczarek, specjalista transfuzjologii klinicznej z Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Kaliszu.
Fakt działania leku wytwarzanego przez ozdrowieńców potwierdzają lekarze, którzy na co dzień stosują osocze w swojej praktyce. Płyn podany chorym przynosi efekty, dlatego jest tak cenny. - Wraz z osoczem podawane są przeciwciała ozdrowieńców i przez to ta odporność ulega zwiększeniu – dodaje Sławomir Wysocki, dyrektor szpitala w Wolicy. - Dosyć dobrze to osocze działa, oczywiście nie u wszystkich, ale widać również u części pacjentów zaraz po przetoczeniu poprawę stanu zdrowia.
Dlatego zainteresowanie osoczem ze strony placówek medycznych jest ogromne. W ostatnich tygodniach, kiedy był żuzy wzrost zachorowań i osób hospitalizowanych, każdy mililitr osocza oddawany w kaliskim Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa błyskawicznie trafiał do szpitali w południowej Wielkopolsce. – Zamawiają je szpitale, które mają oddziały covidowe i jednoimienna Wolica również – potwierdza Małgorzata Tarnawska, dyrektor RCKiK w Kaliszu. - Gdzie są pacjenci covidowi to cały czas obserwujemy zainteresowanie osoczem od ozdrowieńców, którzy oddają je w naszym Centrum.
Skoro jest zainteresowanie ze strony lecznic potrzebni są dawcy. Takim może być prawie każdy ozdrowieniec – jeśli nie ma chorób przewlekłych i nie miał transfuzji oraz nie ukończył 65. roku życia. Także cześć kobiet, które były w ciąży wykształca specyficzne antyciała, które uniemożliwiają oddanie osocza dla chorych na covid. Jednak większość spełnia wszystkie wymogi i każdy z nich osocze z odpowiednią ilością przeciwciał może oddać do trzech razy.
W tym tygodniu zbiorowo postanowili wspomóc chorujących pracownicy służby więziennej na czele z wiceministrem sprawiedliwości Michałem Wosiem, który był jednym z pierwszych przedstawicieli rządu z potwierdzonym koronawirusem. Przedstawiciel resortu osocze oddał w poniedziałek. Razem z nim pracownicy Aresztu Śledczego z Ostrowa Wielkopolskiego. Każdy z nich ma doświadczenie w oddawaniu krwi, więc tym chętniej podzielili się osoczem. - Każdego namawiam, jeśli przeszedł tę chorobę, żeby oddał osocze – mówi kpt. Tomasz Kawała, który jest krwiodawcą od 20 lat, ale samo osocze oddał pierwszy raz, choć nie ostatni. - Jeżeli możemy pomóc to należy to uczynić.
W sumie osocze oddało czterech ozdrowieńców pełniących służbę w Areszcie Śledczym w Ostrowie Wielkopolskim. Wszyscy, którzy zachorowali między wiosną a jesienią. – Oprócz tych, którzy zachorowali, były osoby, które miały też z nimi kontakt i przebywały w kwarantannie. Na szczęście nie było takich sytuacji, by osoba, która miała rozpoznany covid zaraziła innych funkcjonariuszy – zdradza Milena Garcarek z Aresztu Śledczego w Ostrowie Wielkopolskim. - Dyrekcja reagowała bardzo szybko i dzięki temu nie mieliśmy pandemii w areszcie.
Pracownicy służby więziennej osocze będą oddawać przez cały tydzień. W całym kraju deklaracje o tej formie wsparcia dla chorych na covid złożyło 700 osób związanych z tą formacją.
AW, zdjęcia Milena Garcarek, fb Michał Woś
Napisz komentarz
Komentarze