Część monet była poza glinianym naczyniem, które wykopano w Słuszkowie. Jednak większa jego część pozostała ukryta w dzbanie tak jak przed wiekami schował je właściciel. Żeby sprawdzić ile dokładnie denarów skrywa konieczne było zbadanie go tomografem. I właśnie wtedy badaczom, obok pieniędzy i placków srebra, ukazała się biżuteria. - W skarbie, który odkryliśmy w Słuszkowie, znaleźliśmy także cztery złote pierścienie, które są sensacyjnym odkryciem w tej części Europy. Do tej pory w Polsce było znane kilka tego typu zabytków, w tej chwili cztery pierścienie odnalezione w jednym skarbie stanowią duży przyrost materiału tego typu. Jest to niesamowite znalezisko, natomiast kontekst jest dla nas niejasny. Wiemy, że skarb był bardzo duży. Te cztery złote pierścienie jeszcze bardziej podnoszą wartość tego znaleziska – mówi Michał Zawadzki, kustosz Zamku Królewskiego w Warszawie.
Biżuteria wśród monet sprawiła, że archeolodzy mają jeszcze więcej pytań związanych ze skarbem niż wcześniej. Pierścienie są bogato zdobione. - Oczka wykonano prawdopodobnie z kamieni szlachetnych, szlifowanych na półokrągło. Są one dodatkowo zdobione złotymi granulkami. Większa obrączka jest taśmowata i wieloboczna, a mniejsza sztabkowata z wybitymi wgłębieniami" – opisuje archeolog Dariusz Wyczółkowski.
Skarb to drugie takie znalezisko w tym rejonie. Przed wojną w mycielińskiej wsi wykopano najprawdopodobniej około 20 tysięcy takich denarów. Zachowało się ponad 13 tysięcy, które dla nauki pozyskał badacz przeszłości naszego miasta i regionu Krzysztof Dąbrowski. A o jego pracy doktorat napisał pracownik PAN Adam Kędzierski, który przed wydaniem swoich rozważań potrzebował dokumentacji zdjęciowej. I tak sam stał się odkrywcą. – Według oficjalnej wersji skarb miał być ukryty na styku trzech działek, ale ten trop już wcześniej okazał się fałszywy – zdradza znawca tematu. – Dlatego teraz skupiliśmy się na działce bliżej szosy, którą wskazywał ksiądz Stachowiak. Duchowny wiedzę o tym, gdzie znaleziono pierwszy skarb miał pozyskać w latach 80-tych od jego osób, które wykopały tamto znalezisko.
Jedna z ukrytych wśród denarów obrączek ma grawer „Panie pomóż służce swojej Marii”. Jest on wykonany w cyrylicy. Słowa rozszyfrował profesor Adrian Jusupović z Instytutu Historii PAN w Warszawie Kim była Maria kierująca modlitwę do Boga? - Wiemy, że w czasie, na jaki można datować znalezisko żoną Bolesława Krzywoustego była księżniczka Zbysława – przypomina profesor. – Ruska księżniczka miała mieć siostrę Marię, która została wydana za Piotra Włostowica.
Dlatego jedną z hipotez jakie narodziły się po odnalezieniu wśród denarów pierścieni jest przypisywanie skarbu właśnie Marii. Być może była to część posagu córki księcia kijowskiego, która postanowiła zdeponować majątek w czasie ucieczki z Polski na przełomie 1145 i 1146 roku. - Hipoteza jest nieweryfikowalna, ale bardzo atrakcyjna, ponieważ wyjaśnia fakt obecności monet z okresu sprzed małżeństwa. Jeśli, z naciskiem na jeśli, było to wiano, oznacza to, że Maria została uposażona w polską walutę – rozjaśnia zawiłości historii naukowiec.
Jednak nadal nie wiadomo dlaczego tak pokaźny skarb został złożony właśnie w Słuszkowie. Badacze na tym terenie odkryli fragmenty ciosanego piaskowca, co wskazuje, że na tym terenie mógł znajdować się jakiś dwór. – Pod względem ustaleń numizmatycznych denary wydają się pochodzić z XII wieku więc albo trzeba będzie zweryfikować nieco nasza wiedzę o datowaniu denarów krzyżowych albo ta obrączka nie należała do żony Piotra Włostowica – mówi Adam Kędzierski.
Pytań dotyczących największego tego typu powojennego odkrycia sporo a odpowiedzi jak na razie pozostają w sferze rozważań. Dlatego badania będą kontynuowane. Naukowcy w Słuszkowie pojawią się ponownie wiosną.
AW, zdjęcia autor
Napisz komentarz
Komentarze