DriftDay w Kaliszu to odpowiedź miłośników sportu na zamykanie w Polsce torów do driftu. Organizatorzy stworzyli bezpieczne warunki do kontrolowanego poślizgu na dwóch nitkach toru manewrowego. – Postanowiliśmy udowodnić, że drift to nie tylko bandytyzm na ulicy, ale także zabawa w bezpiecznych warunkach. Wystarczy tylko stworzyć drifterom odpowiednie tory i odpowiednie warunki, żeby nie wyjeżdżali na ulicę - mówi Grzegorz Woźniak z BMW Club Kalisz.
Na Giełdzie Kaliskiej od 10.00 rano driftowi maniacy spalali 50 litrów benzyny na godzinę i co trzy przejazdy, które trwały zaledwie kilka minut, wymieniali całe komplety opon. Ten niezwykle kosztowny sport ekscytuje coraz więcej osób, co pokazała chociażby frekwencja na sobotniej imprezie. – Przy bandzie stoją tłumy ludzi, którzy są „zajarani” tematem i chcą się z nami przejechać i poczuć te emocje. A my jesteśmy tym jeszcze bardziej zafascynowani, bo jesteśmy w samym centrum tego wszystkiego. Jak już się raz wsiądzie, to potem ciężko wysiąść z auta, bo to naprawdę uzależnia i można w to włożyć całe swoje pieniądze – mówi Igor Stolarek z ekipy „Jazdy Bardziej Bokiem”.
Największą gwiazdą imprezy był Tobiasz Puścian, mistrz Drift Open 2014. – Chciałem pokazać, jak można kontrolować pojazd, dojeżdżając do swojego przeciwnika i ocierając się zderzakiem o karoserię. Wiadomo, że adrenalina jest jeszcze większa, jak wyjeżdża się na ulicę, bo jest to nielegalne, ale my naprawdę wolimy jeździć w miejscach takich jak te, gdzie jest to w pełni legalne i bezpieczne – mówi Tobiasz Puścian.
Organizatorami wielkiego, ogólnopolskiego treningu drifterów byli BMW Club Kalisz i BMW Ostrów Wielkopolski. Patronat medialny nad imprezą objęły: portal fakty kaliskie.pl i telewizja Magazyn Miejski.
Ewelina Samulak,
Napisz komentarz
Komentarze