sobota, 12 października 2024 05:22
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Śmierć trzymała Laurkę w swoich szponach... Pomóżmy teraz zwrócić jej sprawność!

Nic nie zapowiadało tej tragedii. Wszystkie wyniki badań w czasie ciąży były książkowe, a Laurka urodziła się w pełni zdrowa. Rodzice codziennie wpatrywali się w córeczkę, zachwycając się każdą chwilą. 25 dni – tyle czasu trwało szczęście. Potem śmierć wyciągnęła ręce po ich ukochane dziecko…
Śmierć trzymała Laurkę w swoich szponach... Pomóżmy teraz zwrócić jej sprawność!

Autor: fot. siepomaga

,,W nocy usłyszeliśmy głośny płacz Laurki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że po raz pierwszy nic nie było w stanie go ukoić. Płakała nieprzerwanie, gdy nagle dodatkowo pojawiła się 40–stopniowa gorączka. Przerażeni zdecydowaliśmy się szukać pomocy!'' - napisali na stronie zbiórki rodzice dziewczynki

Pediatra, do którego trafiła rodzina, zrobił USG brzuszka i wystawił skierowanie do szpitala. Początkowo lekarze nie wiedzieli, co dzieje się z ich dzieckiem, stwierdzono jedynie niedokrwistość. Dopiero kiedy jej główka zaczęła mocno wykrzywiać się w prawą stronę, specjaliści byli w stanie stwierdzić, że wszystkie te objawy spowodowane są przez wylew mózgu. 

- Po natychmiastowym przetransportowaniu Laurki do szpitala usłyszeliśmy, że nie ma właściwie szans na jej przeżycie. Myśleliśmy, że oszalejemy z rozpaczy. Ze względu na to, że był to czas pandemii, nie wpuszczono nas nawet do niej na salę. Nie wiedzieliśmy, czy kiedykolwiek jeszcze będziemy mogli zobaczyć naszą córeczkę żywą, przytulić ją, poczuć jej ciepło… - relacjonują rodzice

Laura przeszła aż 3 operacje ratujące życie.

W szpitalu u niespełna miesięcznej Laury zdiagnozowano również COVID. Nie wiadomo, gdzie doszło do zakażenia, natomiast Laurka musiała leżeć sama w izolatce. Tygodniami płakała rozpaczliwie, jednak bez odpowiedzi. Przez zakażenie wirusem nawet tak bezbronnego, przebywającego z dala od rodziców, potrzebującego ciepła i miłości noworodka nikt nie wziął na ręce, nie przytulił. 

Niestety, wylew pozostawił po sobie spustoszenie. Konieczne okazało się także wszczepienie zastawki komorowo-otrzewnowej. Skutkiem wylewu jest lewostronny niedowład kończyn oraz skrócony mięsień brzuchaty łydki. Lewa dłoń jest przykurczona, Laurka ma trudność w chwytaniu przedmiotów tą rączką. Lewa nóżka ustawia się koślawo i uniemożliwia samodzielne chodzenie. Laura wymaga intensywnej, długotrwałej rehabilitacji oraz stałej opieki neurologa, neurochirurga oraz neurologopedy.

- Pomimo tego jak dużo cierpienia musiała znieść, nasza córeczka jest otwartym, pogodnym i ufnym dzieckiem. Lubi wspólne oglądanie książeczek, czytanie bajek, ale także samodzielną zabawę lalkami czy autkami. Ze względu na swoją niepełnosprawność chodzi do przedszkola integracyjnego - piszą dalej rodzice

Laurka rwie się do chodzenia, jednak przykurcz lewej nóżki uniemożliwia jej to. Z pomocą przyszedł European Paley Institute w Warszawie. Pierwsze konsultacje za rodzicami – dzięki udziałowi w turnusach rehabilitacyjnych oraz specjalistycznym ortezom jest szansa na przywrócenie dziecku sprawności!

Koszty takiego leczenia są niestety bardzo wysokie. Rodzice nie sąw stanie pokryć ich sami, dlatego zwracają się do Was o pomoc. Laurka niedługo po urodzeniu wygrała nierówną walkę o życie. Teraz pomóżmy jej w tej o sprawność!


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 7°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1022 hPa
Wiatr: 8 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama