Na jednej z lekcji religii uczniowie mieli usłyszeć od katechety, że homoseksualizm jest chorobą, którą należy leczyć, a osoby homoseksualne nie potrafią kochać. – Katecheta zaczął przedstawiać swoje poglądy, takie dosyć radykalne i nie tylko homofoniczne, ale nietolerancyjne ogółem i nazwał miłość homoseksualną chorobą – opowiada uczennica II LO w Kaliszu.
Słowa katechety wzbudziły duże emocje wśród części uczniów. Grupa licealistów postanowiła, korzystając z Międzynarodowego Dnia Walki z Homofobią, zorganizować "Tęczową akcję", poprzez którą chcą promować takie wartości jak tolerancja wobec osób homoseksualnych, równość, przyjaźń. Organizatorzy zaznaczają, że nie chcą konfliktu z katechetą, ale mają prawo do wyrażenia własnej opinii. - Pojawił się pomysł, żeby zorganizować taką przyjazną akcję, która mogłaby poszerzyć tolerancję, poszerzyć horyzonty osób, które chodzą do tej szkoły i przedstawić taką wizję, że tak naprawdę każdy jest równy – dodaje uczennica. I zasługuje na szacunek pomimo swojej odmienności.
Według uczniów „Kościuszki” akcja była też sposobem na pokazanie swojego wsparcia rówieśnikom, którzy ukrywają swoją odmienność. - Liceum jest takim okresem, gdzie człowiek poznaje siebie i bardzo często w momencie kiedy uświadamia sobie, że niekoniecznie pasuje do tej promowanej normy no może się poczuć zagubiony, samotny – mówią. Organizatorzy akcji nie chcieli ani szokować, ani wzbudzać sensacji, mieli jeden cel: pokazać, że wszyscy, pomimo odmienności są tacy sami i zasługują na szacunek. - Żeby każdy mógł czuć się dobrze i nie udawać kogoś, kim nie jest, żeby wszyscy mogli być sobą, żeby każdy każdego tolerował, szanował i żeby normalnym stało się to, że jeśli ktoś jest inny to to nie wzbudza żadnych kontrowersji, tylko wszystko jest OK – tak całą akcję podsumowała Karolina.
Katecheta, który według części uczniów nazwał homoseksualizm chorobą, nie chciał się wypowiadać ani na temat sposobu prowadzenia przez siebie lekcji katechezy, ani szkolnej „Tęczowej akcji”. Głos w sprawie zabrała za to dyrekcja szkoły. Violetta Słupianek, wicedyrektor II LO żałuje, że wcześniej nie poznała prawdziwych powodów zorganizowania akcji. - Ja dowiaduję się w tej chwili od pani o tym, że była taka wypowiedź katechety, wypowiedź dyskryminująca. Wydaje mi się, że gdzie jak gdzie, ale na lekcjach religii takich wypowiedzi być nie powinno właśnie z powodów chrześcijańskich. Żałuję, że dziewczyny nie miały tyle odwagi, by to powiedzieć nam – mówi, dodając jednocześnie, że uczniowie mogą zgłaszać każdą taką sytuację.
Dyrekcja nie wyklucza, że na wyraźne żądanie licealistów, w szkole odbędzie się spotkanie dyrekcji, katechety i uczniów, by rozmawiać w sprawie ocen i opinii w kwestiach światopoglądowych. Takie spotkanie nie będzie łatwe, bo Kościół ma jasne stanowisko w sprawie znane m.in. z Katechizmu Kościoła Katolickiego: „ Akt homoseksualny jest więc grzechem pozostającym w głębokiej sprzeczności z czystością i nie wynika z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej”. Kościół opinii tej prawdopodobnie nie zmieni, więc nie zmieni się katecheza w tym zakresie. Zmiana nie zapowiada się też w sposobie myślenia i oceny homoseksualizmu przez organizatorów „Tęczowej akcji”. Rozmowa jednych z drugimi może nie doprowadzi do wypracowania wspólnego stanowiska, ale pozwoli poznać zdania i argumenty przeciwnika, a właśnie o poznawanie i naukę w szkole chodzi najbardziej.
KK, MS, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze