Kaliszanie odnieśli siódme z rzędu ligowe zwycięstwo i przynajmniej do niedzieli będą prowadzić w tabeli IV ligi (dotychczasowy lider LKS Ślesin gra swój mecz w niedzielę o 16 w Koźminie Wlkp.). W sobotę „trójkolorowi” nie mieli jednak łatwej przeprawy, bo już na początku przyjęli bolesny cios w postaci utraty gola. Straty odrobili, ale w końcówce znów skomplikowali sobie sprawę i do samego końca musieli drżeć o wynik.
Przez znakomitą większość spotkania KKS przeważał. Do tego zdołał już przyzwyczaić swoich kibiców. Rzadko się jednak zdarza, by na boisku w Kaliszu rywale obejmowali prowadzenie po niespełna 180 sekundach rywalizacji. Tak właśnie było w sobotę, gdy w 3. minucie kaliszanie nie zdołali złapać na spalonym Macieja Stawińskiego. Były napastnik Calisii skrzętnie to wykorzystał – uprzedził wychodzącego z bramki Jacka Kuświka i posłał piłkę nad nim, wprost do siatki.
Wyrównujący gol padł w 25. minucie po tym, jak ostrą centrę Łukasza Grabowskiego sfinalizował niezbyt mocnym, ale zaskakującym dla bramkarza strzałem głową Mateusz Gawlik. Tuż przed przerwą miejscowi stworzyli trzy bramkowe okazje. Żadnej nie zamienili jednak na bramkę. Najbliżej realizacji tego celu był Błażej Ciesielski, który najpierw przelobował i bramkarza, i bramkę, a po chwili z najbliższej odległości został zastopowany przez golkipera.
Najwięcej problemów ostrzeszowskiej defensywie sprawiał Konrad Chojnacki. To po jego indywidualnych akcjach lewą flanką najwyższą czujność między słupkami musiał zachować Andrzej Nasiadek. I właśnie po szarży błyskotliwego pomocnika KKS wyszedł w 56. minucie na prowadzenie. Chojnacki nie wpisał się wprawdzie wtedy na listę strzelców, ale wywalczył dla swojej drużyny rzut karny, który z drobnymi kłopotami wykorzystał Iwelin Kostow. Swojego gola lewoskrzydłowy zresztą też zdobył. W 68. minucie nie dał żadnych szans Nasiadkowi na udaną interwencję.
Gospodarze pewnie zmierzali po kolejną maksymalną zdobycz, ale nie uniknęli nerwowej końcówki, bo w 84. minucie bramkę kontaktową dla Victorii uzyskał Łukasz Duczmal. Na szczęście to było ostatnie ostrzeżenie ze strony przeciwnika, a kaliski team z trudem, ale jednak dowiózł cenną wygraną.
Do zakończenia rozgrywek pozostały już tylko cztery serie spotkań. Za tydzień o kolejne oczka zespół znad Prosny powalczy w Koninie z tamtejszym Górnikiem.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze