Mężczyzna zgubił aparat w grudniu ub.r., na parkingu przy al. Wolności. Chwilę później leżącą na ziemi komórkę znalazła 37-letnia kaliszanka. Kobieta skontaktowała się telefonicznie z właścicielem smartfona. – Kaliszanka zażądała „znaleźnego” w zamian za zwrot telefonu. Ponieważ mężczyźnie zależało na danych kontaktowych, które były zapisane na karcie SIM zgodził się na przekazanie pieniędzy w wysokości jednej dziesiątej wartości aparatu – mówi sierż. sztab. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. - Kobieta oświadczyła, że przemyśli ofertę, jednak nigdy więcej nie skontaktowała się z pokrzywdzonym, a jej telefon przestał być aktywny. Kaliszanin o całej sytuacji powiadomił policję.
Nad sprawą przez kilka ostatnich miesięcy pracowali funkcjonariusze Wydziału Dochodzeniowo-Śledczego oraz Wydziału Kryminalnego kaliskiej komendy. Skutecznie, bo na początku czerwca mundurowi zapukali do drzwi 37-latki. – Po tak długim czasie kobieta myślała, że pozostanie anonimowa i bezkarna. Była kompletnie zaskoczona wizytą policjantów – mówi Anna Jaworska-Wojnicz.
Kaliszanka usłyszała zarzut przywłaszczenia rzeczy znalezionej. Za przestępstwo odpowie przed sądem. Grozi jej kara pozbawienia wolności do roku.
MIK, fot. int.
Napisz komentarz
Komentarze