To była perfekcyjnie przygotowana kradzież. 10 lipca br. w podpoznańskim Swarzędzu mężczyzna pracujący od roku w charakterze konwojenta, wykorzystał moment, gdy koledzy udali się po pieniądze i odjechał furgonetką wyładowaną gotówką. „Zgarnął” w ten sposób prawie 8 milionów złotych.
Choć sprawca był zatrudniony się w fimie już od roku, posługiwał się fałszywą tożsamością, zmienił wizerunek, a co najdziwniejsze - nie pozostawił żadnych odcisków palców; nigdy bowiem nie zdejmował rękawiczek, co traktowane było jako dziwactwo, ale nie wzbudziło w nikim podejrzeń. W dniu kradzieży posiadał przy sobie sprzęt do zagłuszania sygnału nadajników GPS, w które wyposażone są samochody przewożące gotówkę, oraz chlor do zatarcia śladów. Do dziś policja w kraju i za granicą nie natrafiła na jego ślad.
To największa taka kradzież w III RP. Ten mężczyzna uciekł z prawie 8 milionami złotych. Policja ciagle nie wpadła na jego trop
Dokładnie dzisiaj mijają dwa miesiące od tamtego zdarzenia. Aż, a może dopiero dwa, bowiem kaliska policja ma na swoim koncie podobną, nierozwiązaną ciągle sprawę - sprzed blisko czterech lat. W grudniu 2011 roku nieustaleni dotąd sprawcy w zuchwały sposób obrabowali supermarket przy ul. Podmiejskiej w Kaliszu. Oni również przebrani byli za konwojentów.
Sprawcy wykorzystali okres przedświąteczny, a więc czas, gdy w placówkach handlowych panuje największy ruch. Doskonale znali procedury towarzyszące przekazywaniu pieniędzy w markecie. Jeden z nich przedstawił się nazwiskiem niepracującego już konwojenta. Musiał wiedzieć, że nadal widnieje ono na liście, którą posługuje się sklep i że zostanie pozytywnie zweryfikowany.
Pracownica marketu wydała mężczyźnie gotówkę – łącznie 160 tysięcy złotych. Kwota ta byłaby znacznie większa, gdyby nie fakt, że wielu klientów płaciło w tym dniu kartami. Oszustwo odkryto dopiero wówczas, gdy pod market podjechali prawdziwi konwojenci. Pomimo natychmiastowej obławy, przestępców nie złapano. Nie pomógł także obraz z monitoringu - zbyt niewyraźny, by ułatwić policji pracę. – Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone – przyznaje dziś, po prawie 4 latach Witold Woźniak, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. – Nie oznacza to jednak, że policjanci przestali nad nią pracować. Gdy tylko zdobędą nowe informacje, na pewno będą je weryfikować. Być może tę sprawę uda się rozwikłać przy okazji innych działań – dodaje z nadzieją.
MIK, fot. arch., KWP Poznań
Napisz komentarz
Komentarze