Wyrzucanie odpadów medycznych, w tym zużytych igieł, bez odpowiedniego zabezpieczenia jest nie tylko niebezpieczne dla pracowników sortowni, ale też niezgodne z prawem. Mimo to igły ciągle trafiają do śmieci. Na szczęście, jak mówi szef Miejskiego Zakładu Oczyszczania Andrzej Strykowski, w ostatnich miesiącach nie doszło do zakłuć. - Igły powinny trafiać do specjalnych pojemników, a nie do zwykłych śmieci. Taki pojemnik to koszt zaledwie kilku złotych. Jednak wyrzucający tego typu odpady lekceważą nasze apele. Na szczęście pracownicy sortowni są na tyle wyczuleni na igły w śmieciach, że w ostatnim czasie nie doszło do zakłuć, ale w przeszłości i takie się zdarzały – mówi.
W ostatnich czterech latach doszło do dziesięciu zakłuć igła wyrzuconą do śmieci bez odpowiedniego zabezpieczenia. Koszt leczenia i szczepień pracownika, który skaleczy się igłą niewiadomego pochodzenia wynosi nawet 6 tysięcy złotych.
AW, zdjęcia MZO
Napisz komentarz
Komentarze