- Ludzie myślą, że Parlament Europejski to jakaś oddalona i nie mająca wpływu na nasze życie instytucja, ale mylą się - uważa napotkany przez nas w Kaliszu Holender, John z Amsterdamu.
Jednak dla kaliszan, którzy wypowiadali się w sondzie telewizyjnej dla reporterów Magazynu Miejskiego, Unia nie jest tak ważna, skoro nie wybierają się na euro wybory. "Nie zamierzam głosować w eurowyborach. To nic nie da", "Nie wybieram się na te wybory, szkoda mi czasu", "Nie wiem nawet kogo wybrać, dlatego nie pójdę na te wybory" - usłyszeliśmy opinie.
Z badań CBOS wynika, że do urn 25 maja zamierza pójść 38 proc. badanych Polaków. Zazwyczaj jednak więcej badanych deklaruje, że będzie glosować niż faktycznie to później robi. Średnia frekwencja w eurowyborach w krajach Unii to 43 procent, u nas nieco powyżej 20 procent. A w tym roku może być jeszcze gorzej. Spośród 20 przepytanych przez nas osób, tylko jedna zadeklarowała się, że zagłosuje 25 maja. - Część wyborców jest oburzona wystawianymi kandydatami. Część nie wie, czym właściwie jest i zajmuje się Parlament Europejski. Inni z kolei traktują go jako skarbonkę – mówi dr Anna Maczasek z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Kaliszu, zajmująca się tematyką aktywności lokalnej, wyborczej i społecznej.
Bo większość z nas docenia inwestycje zrealizowane dzięki pieniądzom z Unii Europejskiej, coraz więcej osób bezpośrednio też korzysta ze środków europejskich. Ale eurowybory nas mało obchodzą. Aż 71% Polaków nie jest zainteresowanych eurowyborami. Chcemy korzystać, ale nie chcemy wybierać. - Idziemy na wybory - nic nie mamy, nie idziemy – też nic nie mamy – uważa jedna z kaliszanek.
Niechęć do wyborów, w szczególności tych do Parlamentu Europejskiego, jest coraz silniejsza. A podstawą tej niechęci jest niewiara, że nasz głos coś da. - Udział w wyborach i brak udziału w wyborach dla tzw. przeciętnego człowieka nie robi różnicy. Niestety zatraciliśmy podstawowe myślenie: Biorę udział w wyborach – mój głos ma znaczenie. Nie biorę udziału w wyborach i przez to nic się nie zmienia – tłumaczy dr Anna Maczasek z Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Kaliszu.
Druga sprawa to… niewiedza. 70 proc. Polaków nie potrafi wymienić z nazwiska choćby jednego europosła. "Ja kojarzę tylko Marka Siwca. Reszta jest „ unikalna”. Po prostu nie ma ich w mediach", "Chyba Radek Siwiec, Sikorski…? Ale nie jestem pewna" – odpowiadali nam kaliszanie.
Każdy europoseł tej kadencji miesięcznie otrzymuje ponad 7600 euro brutto, czyli ponad 31 tysięcy złotych. Oprócz tego diety na wyżywienie, zakwaterowanie czy prowadzenie biura poselskiego. Wielu to w oczy kole, dlatego nie darzymy europosłów zbytnim szacunkiem.
- Unia Europejska ma sens i coraz więcej ważnych decyzji zapada w Parlamencie Europejskim. Musicie jako naród to zrozumieć. Unia Europejska naprawdę ma sens – mówił Holender mieszkający w Kaliszu.
Ma sens wtedy, gdy będziemy zaangażowani w jej sprawy i uwierzymy, że to właśnie tam zapada coraz więcej ważnych decyzji dotyczących naszego kraju. Masz głos - masz wybór. Jeśli z niego zrezygnujemy, wybierze za nas ktoś inny.
Agnieszka Gierz, fot. Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze