To miała być kampania bez zaśmiecania miasta wyborczymi plakatami. Kaliski samorząd wprowadził zakaz umieszczania materiałów wyborczych w pasie drogowym, między innymi na znakach i słupach oświetleniowych CZYTAJ WIĘCEJ
I większość kandydatów tej zasady się trzymała. Wyłamali się między innymi Jan Dziedziczak i Andrzej Wojtyła z PiS-u. Ich plakaty na znakach drogowych i latarniach pojawiły się na trzy dni przed wyborami, głównie na pobocznych ulicach Kalisza. Czy partia PiS ma specjalne przywileje w Kaliszu? – pytali nas wówczas czytelnicy. O to samo zapytaliśmy więc samego zainteresowanego, Andrzeja Wojtyłę. - Ja jestem politykiem, który wiele lat był w parlamencie i uczestniczyłem w dyskusjach na temat uchwalania Kodeksu Wyborczego. Ustawodawca celowo nie dał kompetencji samorządom do podejmowania uchwał czy zarządzeń dotyczących zakazu agitacji wyborczej, by jej nie ograniczać – uważa prof. nadzw. Andrzej Wojtyła, wybrany na senatora z listy Zjednoczonej Prawicy.
Senator przyszłej kadencji poprosił jednego z wrocławskich adwokatów o wydanie opinii prawnej, czy kaliski samorząd mógł wydać zakaz umieszczania plakatów na słupach i znakach. I według tej opinii wprowadzanie takich zasad nie leży w kompetencjach Miasta. - Nadrzędny jest Kodeks Wyborczy i to potwierdzają prawnicy – dodaje Wojtyła.
Jednak ten sam Kodeks Wyborczy jasno mówi o tym, że umieszczanie plakatów wyborczych na słupach czy znakach bez zgody ich właściciela/zarządcy jest bezprawne i karane grzywną. A za latarnie w Kaliszu odpowiada miejska spółka, natomiast za znaki przy kaliskich ulicach – Zarząd Dróg Miejskich. Skoro te organy nie wydały komitetom wyborczym pozwoleń, nie miały one prawa umieszczać plakatów na ich urządzeniach.
Nielegalnie rozwieszone materiały jeszcze przed wyborami usuwali pracownicy Zarządu Dróg Miejskich. - Samochody jeździły za naszymi ekipami, które rozklejały plakaty i je zrywały. Ja myślę, że społeczeństwo się przekonało, o czym zaświadczają wyniki wyborcze, że to działanie samorządu nie jest w porządku– mówi Wojtyła.
Dokumentację zdjęciową wraz z notatką dotyczącą każdego przypadku nielegalnie umieszczonego plakatu prowadziła straż miejska. - Mamy notatki, w których są wyszczególnione ulice czy plakaty. Łącznie bez zezwolenia umieszczono mniej więcej około 150 plakatów – mówi Dariusz Hybś, Komendant Straży Miejskiej Kalisza.
Te informacje otrzyma Zarząd Dróg Miejskich. Dyrektor ZDM-u ustali wraz z prezydentem miasta, jak i czy w ogóle ukarać nieposłusznych kandydatów. Na usunięcie powyborczych już plakatów komitety poszczególnych partii mają jeszcze 27 dni.
AG, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze