Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Podejrzany zabił się po torturach w komendzie? Policjanci przed sądem

Mieli być wiązani, kneblowani, bici i przypalani paralizatorem. Te brutalne sceny – zdaniem trzech mieszkańców Ostrowa Wielkopolskiego - rozegrały się podczas przesłuchania w komendzie policji. Po opuszczeniu aresztu jeden z nich popełnił samobójstwo. Dziś ruszył proces pięciu policjantów z Siedlec oskarżonych o torturowanie zatrzymanych. Mundurowi nie przyznają się do winy. 
Podejrzany zabił się po torturach w komendzie? Policjanci przed sądem

24 sierpnia 2012 roku. Małgorzata i Tomasz Kryszkiewiczowie z Ostrowa Wielkopolskiego znajdują ciało swojego syna Jędrzeja. Chłopak popełnił samobójstwo. Kilka dni wcześniej został zatrzymany przez miejscowych policjantów jako podejrzany o napad i kradzież biżuterii w Siedlcach. Z jednego z tamtejszych jubilerów zginęły kosztowności o wartości 70 tysięcy złotych.

Razem z Jędrzejem do aresztu trafiają jeszcze dwaj inni ostrowianie – Mariusz M. (dziś świadek w procesie policjantów, ale też świadek koronny w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się handlem narkotykami i stręczycielstwem, która toczy się przed kaliskim sądem) oraz Mateusz G. Cała trójka zostaje przewieziona na komendę w Siedlcach. Ostrowian „wsypuje” bowiem mieszkaniec Siedlec, który razem z nimi miał dokonać kradzieży, a sprawę przejmuje tamtejsza policja.

Sprawiedliwości szukają rodzice Jędrzeja, który po przesłcuhaniu przez policję odebrał sobie życie

Mężczyźni są przesłuchiwani przez pięciu policjantów, 6 godzin bez przerwy. Koledzy Jędrzeja po jakimś czasie opuszczają komendę. On sam, na wniosek ostrowskiej komendy, pozostaje w areszcie. Jest podejrzany o udział w rozboju. Po kilkudziesięciu godzinach także on zostaje wypuszczony.

Wraca do domu, a rodzina zaczyna podejrzewać, że w czasie przesłuchania wydarzyło się coś złego. - Brat zamknął się w sobie. Przespał dwa dni – mówi jego brat Mateusz. - Praktycznie się do nas nie odzywał. Nie dało się z nim skomunikować. Widzieliśmy, że z bratem dzieje się coś dziwnego, dlatego pilnowaliśmy go, jak tylko mogliśmy - dodaje.

Na oskarżonych czekali przed ostrowskim sądem koledzy Jędrzeja

Bezskutecznie. Chłopak, absolwent szkoły mistrzostwa sportowego, były mistrz Polski w sportach walki, odbiera sobie życie. Według kolegów, którzy byli razem z nim przesłuchiwani, a teraz są świadkami w sprawie, winę za jego śmierć ponoszą policjanci. Przesłuchanie, jak można było usłyszeć w środę w ostrowskim sądzie, było tak naprawdę torturami. A sami policjanci przekroczyli uprawnienia. Ich przełożony – Wiesław P. (w 2012 roku naczelnik Wydziału Kryminalnego, odznaczony medalem za wieloletnia służbę), nie protestował i miał zezwalać na brutalne zachowanie swoich podwładnych: Grzegorza P., Grzegorza R., Adama Ch. i Jarosława K., którzy przesłuchiwali podejrzanych ostrowian. 

Ustalenia prokuratury są szokujące. – W czasie długotrwałego, wstępnego rozpytania Jędrzej Kraszkiewicz słyszał odgłosy używania przemocy wobec innych przesłuchiwanych. Był polewany zimną wodą. Miał zaklejane usta taśmą. Policjanci szydzili z jego osiągnięć sportowych, krzyczeli i grozili przytrzaśnięciem jąder drzwiami mebli – czytał dziś z aktu oskarżenia prokurator Mariusz Koszucki. – Wobec zatrzymanych policjanci używali siły fizycznej, pałki służbowej i paralizatora elektrycznego.

Na ławie oskarżonych zasiada 5 policjantów. Wszyscy nadal pozostają w służbie

Kiedy rodzice Jędrzeja usłyszeli, co pchnęło chłopaka do samobójstwa, postanowili doprowadzić policjantów na salę sądową. Jak mówią, syn wybrał złą życiową drogę i miał wiele na sumieniu, ale to nie powód, by przesłuchania na policji były torturami. - Syn został w sposób bestialski potraktowany. Nie zgadzamy się  z czymś takim, że policjanci stający po stronie prawa, zachowują się jak zwykli bandyci. Mówimy STOP, NIE torturom w policji – mówili przed rozprawą Małgorzata i Tomasz Kryszkiewiczowie, rodzice Jędrzeja i oskarżyciele posiłkowi w procesie siedleckich policjantów, którym za przemoc, groźby i znęcanie się w celu uzyskania zeznań grozi od 1 roku do 10 lat pozbawienia wolności. - Sama forma kary nie ma dla nas większego znaczenia. Chodzi nam raczej o przesłanie i ochronę innych osób przed tak nieludzkim traktowaniem. Mamy dzieci, mamy wnuki, nie chcemy żyć w kraju, w którym strażnicy prawa kłamią i są zwykłymi bandytami – dodali rodzice ostrowianina.  

Przeciwko takim praktykom, przed ostrowskim sądem protestowali w środę bliscy i przyjaciele chłopaka, który w 2012 roku popełnił samobójstwo. Chcieli też, by oskarżeni policjanci, wchodząc do budynku, spojrzeli na zdjęcie Jędrzeja. Pełnomocnik jego rodziny mówi, że tego typu zdarzenia rzadko wychodzą na światło dzienne. Powodów nieujawniania brutalnych zachowań policjantów jest wiele. Jednym z nich jest strach, ale jeśli poszkodowani walczą, mogą liczyć choćby na Europejską Konwencję Praw Człowieka. – Można w niej znaleźć zapis dotyczący zakazu tortur, zakazu nieludzkiego, poniżającego traktowania i karania za tego typu przestępstwa – mówi adwokat Paweł Osik. – Ściganie winnych spoczywa na państwie, które ma też obowiązek zapewnienia, że nie będzie dochodziło do takiego nieludzkiego traktowania, a wręcz tortur. Z drugiej strony, jeśli są podstawy, że do czegoś takiego mogło dojść, to też na państwie spoczywa obowiązek przeprowadzenia rzetelnego, skrupulatnego i efektywnego śledztwa.

Policjanci odpowiadają za maltretowanie podejrzanych i doprowadzenie jednego z nich do śmierci

Sprawa będzie trudna do rozstrzygnięcia. Opiera się na zeznaniach: z  jednej strony świadków, czyli dwóch pozostałych ostrowian przesłuchiwanych w sierpniu 2012 roku w Siedlcach i oskarżonych - policjantów tamtejszej komendy. Jednym z dowodów jest koszulka Jędrzeja, w której ten miał być przesłuchiwany i która według ekspertów powołanych przez oskarżyciela ma ślady użycia paralizatora. Według obrońcy policjantów, część garderoby, która stanowi dowód, nie jest tą samą, w którą w czasie zatrzymania był ubrany chłopak. Dlatego adwokat oskarżonych wnioskował, by ubranie nie stanowiło dowodu w sprawie. Sąd nie uwzględnił tej prośby. 

Adwokat policjantów domagał się również utajnienia sprawy, zarzucając mediom stronniczość i nierzetelność. Sami oskarżeni, którzy nie przyznają się do winy oraz ich obrońca nie chcieli jednak przedstawić swoich racji dziennikarzom obecnym w sądzie. Jeden z oskarżonych zaznaczył nawet, że może rozmawiać jedynie z Radiem Trwam. Cała piątka nadal pracuje w policji. Większość w Siedlcach. Wiesław P. (55 lat) przestał kierować Wydziałem Kryminalnym i został naczelnikiem Wydziału Mienia. Grzegorz R. (33 lata) pracuje w Wydziale do Spraw Przestępczości Przeciwko Mieniu. Grzegorz P. (35 lat) i Adam Ch. (45 lat) są detektywami w Wydziale Kryminalnym, a Jarosław K. (39 lat), po ukończeniu studiów,  przeszedł do Komendy Głównej Policji w Warszawie i pracuje w Wydziale Technik Operacyjnych.

AW, zdjęcia autor 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 22°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama