Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Nie miał odwagi popełnić samobójstwa. Postanowił, że zabiją go policjanci

Był w depresji, miał wielomilionowe długi, dowiedział się, że nie jest ojcem swoich dzieci. Chciał popełnić samobójstwo, ale nie miał odwagi. Dlatego postanowił, że zrobi wszystko, by go… zastrzelono. 52-letni Szczepan G., mieszkaniec powiatu milickiego, dwa lata temu z impetem zajechał przed komis maszyn rolniczych w Jarocinie i zaczął strzelać do właściciela. Zatrzymano go w spektakularnym pościgu, podczas którego również padły strzały. W środę przed kaliskim sądem ruszył proces mężczyzny.
Nie miał odwagi popełnić samobójstwa. Postanowił, że zabiją go policjanci

Szczepan G. prawie od dwóch lat przebywa w areszcie. Do sądu został przewieziony przez policyjny konwój. Nie składał zeznań, ale podtrzymał wyjaśnienia złożone po zatrzymaniu. Wyjaśnił w nich m.in. motywy swojego postępowania.

„Chciałem strzelić sobie w łeb, ale nie miałem odwagi”

Mieszkaniec Milicza miał kilka milionów złotych długu i poważne problemy rodzinne. „Chciałem doprowadzić do tego, żeby policja myślała, że jestem bandytą i mnie zastrzeliła – odczytywał zeznania oskarżonego sędzia. - Byłem  w złym stanie psychicznym. Dowiedziałem się dwa dni wcześniej, że dwójka z czwórki moich dzieci nie jest moja. To było w dniu 8 sierpnia 2014 roku”.

Już wtedy doszło do konfrontacji mężczyzny z policjantami z Milicza. Pijany 52-latek został zabrany z domu na izbę wytrzeźwień. Miał się awanturować i znieważyć mundurowego za, co też odpowiada przed sądem. Kiedy wytrzeźwiał doszedł do wniosku, że nie poradzi sobie z nagromadzonymi problemami. „Myślałem, co zrobić, żeby ktoś inny mnie zabił, a ściślej żeby policja mnie zabiła, bo oni mają broń. Te wszystkie wydarzenia spowodowały, że załamałem się psychicznie. Chciałem sobie strzelić w łeb, tj. zabić się, ale nie miałem odwagi. Zdecydowałem w poniedziałek rano, że pojadę do Cz.” – mówił podczas przesłuchań Szczepan G.  

Zobaczył sztucer, wyskoczył przez okno

Mężczyzna już w latach 80., w czasie studiów leczył się na depresję. Mia zezwolenie na broń, a w domu m.in. rewolwer i sztucer. I właśnie z bronią czarnoprochową pojechał do Jarocina. Właścicielowi hurtowni maszyn rolniczych Damianowi Cz. zarzucał zawyżanie faktur i oszukanie go na 100 tysięcy złotych.

Właściciel hurtowni uciekł przed napastnikiem do lasu

W sierpniu 2014 roku zajechał z bronią pod jego biuro. Jednak, jak można było kilkakrotnie usłyszeć podczas rozprawy, nie chciał zabić Damiana Cz. Przedsiębiorca inaczej odczytał intencje Szczepana G.  – Zdziwiłem się, kiedy go zobaczyłem, współpracowaliśmy razem i na początku wszystko układało się dobrze. Później zaczęły się problemy – zaznawał Damian Cz., pokrzywdzony i równocześnie oskarżyciel posiłkowy w procesie. - Kiedy wysiadał z samochodu widziałem, jak wyciąga sztucer. W tym momencie zrozumiałem, coś mi powiedziało – uciekaj! Chwyciłem za okno, otworzyłem je i wyskoczyłem.

Pościg i strzelanina

Mężczyzna postanowił uciec do lasu sąsiadującego z siedzibą jego firmy. Wtedy usłyszał strzały oddane w jego kierunku. Jak twierdzi - na pewno dwa. Odłamki nabojów spowodowały u Damiana Cz. kilka lekkich ran, które wymagały opatrzenia, ale bez konieczności hospitalizacji. Przedsiębiorca uciekając, powiadomił policję.

Wtedy rozpoczął się pościg za Szczepanem G. Funkcjonariusze dogonili mężczyznę w miejscowości Wałków w powiecie krotoszyńskim. Tam, na krajowej „piętnastce”, miał oddać kilka strzałów w kierunku jednego z mundurowych. – Z posiadanej broni palnej w postaci sztucera oddał do niego strzał przez przednią szybę pojazdu, a następnie próbował oddać do niego strzał przez okno prawych przednich drzwi samochodu, czym usiłował dokonać jego zabójstwa. Celu nie osiągnął, bowiem został obezwładniony przez pokrzywdzonego dwukrotnym postrzeleniem z broni palnej – odczytywał akt oskarżenia Przemysław Wyrwiński, zastępca Prokuratura Rejonowego w Jarocinie.

Szczepan G. uciekał toyotą. Został zatrzymany na krajowej "15" w powiecie krotoszyńskim. Tam doszło do kolejnej strzelaniny

Podczas przesłuchań Szczepan G. zaprzeczał temu twierdzeniu. - Pamiętam, że zatrzymałem samochód i z radiowozu, który stał przede mną, z jego prawej strony wyskoczył policjant. Oddał kilka strzałów w moja stronę i przewrócił się na asfalt, pod mój samochód. W czasie tego zatrzymania nawet nie dotknąłem sztucera, nie byłoby czasu. Zresztą i tak bym nie strzelił, bo sztucer był niezaładowany – dowodził podczas śledztwa oskarżony. 

Zarzut: podwójne usiłowanie zabójstwa

Proces mieszkańca Milicza ruszył już we wrześniu ubiegłego roku, ale z uwagi na śmierć jednego z ławników konieczne było rozpoczęcie go od nowa. Mężczyzna odpowiada za usiłowanie zabójstwa właściciela komisu i policjanta. Grozi mu od 8 do 15 lat więzienia, 25 lat, do dożywocia. Za próbę zabójstwa policjanta – minimum 12 lat.

AW, RED. MIK, fot. autor, arch. policji


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 17°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1028 hPa
Wiatr: 22 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama