Wprowadzone we wrześniu rozporządzenie spowodowało rewolucję w szkolnych sklepikach. Z półek musiały zniknąć drożdżówki, kanapki z białego pieczywa, batoniki, chipsy i soki zawierające dużo cukru. Właściciele sklepików stanęli przed dylematem: zamknąć biznes, który prawdopodobnie i tak nie będzie przynosił zysków, bo przecież dzieci nie będą chciały jeść zdrowej i drogiej żywności, czy ryzykować i otworzyć sklepik? Emilia Szajdzińska podjęła taką próbę, choć jak przyznaje nie było łatwo. – Trochę trzeba było się nachodzić, poszukać odpowiednich produktów. Teraz znajduję ich trochę więcej, bo producenci też zaczęli dostosowywać się do tych zmian – mówi właścicielka sklepiku.
Emilia Szajdzińska zaryzykowała i postanowiła prowadzić sklepik. Nie żałuje
Zdrowa żywność zasmakowała uczniom kaliskich szkół?
Babeczki otrębowe, ciasto marchewkowe, kanapki z pieczywa razowego z ricottą i cieciorką, sałatki i owoce – to asortyment, który w sklepiku Zespołu Szkół nr 9 sprzedaje się najlepiej. – Nie jest źle. A mnie się wydaje, że tak jest nawet lepiej. Ja w sklepiku kupuję najczęściej jogurt, albo bułkę i nie chciałbym, żeby wróciły chipsy i batony – mówi Maciej Kościuszko, uczeń Zespołu Szkół nr 9 w Kaliszu. – My jesteśmy z klasy sportowej i preferujemy zdrowy tryb życia, więc jedyne co jemy to warzywa i owoce, dlatego nam niczego nie brakuje. Zwłaszcza że kanapki z cieciorką są naprawdę pyszne– zgadza się z nim Daniela Rdułtowska. – Mało kupuję w sklepiku, ale trochę brakuje tych słodyczy, widać też, że koledzy przemycają czasami różne rzeczy i i tak jedzą – mówi z kolei Justyna Tomczyk. – Według mnie teraz jest dużo gorzej. Co prawda są kanapki, więc nie głodujemy w szkole, ale wcześniej było lepiej. Najbardziej brakuje czekolady i chipsów. Ludzie kupowali takie rzeczy, a i teraz kupują poza szkołą i jedzą na przerwach – dodaje Jakub Jasnowski.
Część młodzieży przrestawiła się na zdrowe jedzenie i nadal chętnie zagląda szkolnego sklepiku
Zyski mniejsze, bo młodzież i tak szuka słodyczy
Właścicielka przyznaje, że chociaż młodzież przyzwyczaiła się do nowej sklepikowej rzeczywistości to zysk był większy, kiedy w asortymencie nie brakowało słodyczy i pełnych cukru napojów. – Niby jest fajnie, niby się przestawili i kupują, ale wcześniej częściej odwiedzali sklepik – mówi Emilia Szajdzińska.
A to, że młodzież szuka, chociażby ulubionych drożdżówek, których brakuje w sklepikach widać w cukierniach, które znajdują się w pobliżu szkół. – Przychodzi młodzież codziennie rano i kupuje drożdżówki. Widać, że jedna osoba kupuje czasami dla kolegów, ale kupują tyle samo, ile kupowali rok czy dwa lata temu – mówi sprzedawczyni w cukierni znajdującej się w pobliżu trzech kaliskich szkół na osiedlu Widok.
Drożdżówki wrócą w nowym roku szkolnym?
Zdaniem kaliskiego Sanepidu wszyscy sklepikarze, którzy zdecydowali się otworzyć swoje biznesy w szkołach stosują się do zaleceń ministerstwa zdrowia. – Z naszych kontroli wynika, że w sklepikach nie ma coli, nie ma chipsów, zniknęły też pełne lukru drożdżówki i zdaje się, że dzieci również przyzwyczaiły się do tego, ponieważ z naszych informacji wynika, że nawet nie pytają o takie przekąski – mówi Anna Napierała, p.o. dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kaliszu.
Wygląda jednak na to, że w przyszłym roku szkolnym sklepiki czekają kolejne zmiany. Nowy Minister Zdrowia Konstanty Radziwiłł chce przywrócić część produktów wykluczonych w ubiegłym roku. – Jest to na razie projekt ustawy, ale jeśli wejdzie w życie, to od 1 września w sprzedaży będzie dodatkowo, aż 19 grup produktów – informuje Anna Napierała. Dzieci będą mogły kupić różnego rodzaju pieczywo, w tym słodkie. Zanim jednak trafi ono do sprzedaży, będzie musiało spełnić kilka kryteriów. Konstanty Radziwiłł ze szkolnego menu wykluczy m.in. gluten. W szkolnych sklepikach pojawią się bułki pszenne, razowe i pełnoziarniste. Ministerstwo zgodzi się też na drożdżówki z owocowym farszem. Nie będą one mogły natomiast być lukrowane i zawierać więcej niż 15 g tłuszczu i cukru, który zastąpią winogrona. Takie drożdżówki na cześć ministra mają nosić nazwę Radziwiłłówki.
Ewelina Samulak-Andrzejczak, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze