Był koncert w auli, pokazy tańca, krótka i zabawna prezentacja projektu, aż w końcu festyn na świeżym powietrzu z kiełbaskami, ciastem, napojami, grami i zabawami. Organizacja każdego z tych punktów, nawet tych najtrudniejszych, leżała po stronie gimnazjalistów. Od pomysłu do realizacji i od początku do końca. - Pracę nad projektem zaczęliśmy dość niedawno, pomimo tego, że mieliśmy na to 8 tygodni, ale strasznie się spięliśmy, codziennie ktoś coś robił. Ja z kolegą pisaliśmy scenariusz do naszej wypowiedzi. Jest jeszcze wiele atrakcji, takich jak mini zawody i games room, a także jedzenie, które też nasi koledzy muszą grillować – opowiada Julia Pęcherz, uczennica Niepublicznego Gimnazjum „Edukator”.
- Moim zadaniem było dopilnować, aby znalazły się nagrody do konkursów. Musiałem też zajmować się cateringiem oraz starałem się nieść jak największą pomoc moim koleżankom i kolegom przy projekcie – mówi Marcin Antczak. - Myślę, że najtrudniejsze było dogadanie się między sobą. Powstały grupy, ale był problem, żeby rozgospodarować zadania. Mieliśmy wiele pomysłów, ale było ich za dużo, żeby wszystko zmieścić w wyznaczonym czasie – dodaje ich koleżanka Alicja Kowalewska.
A często właśnie pójście na kompromis i rezygnacja z własnego „ja” na rzecz grupy podczas wykonywania tego zadania dla młodzieży jest najtrudniejsza. - W momencie kiedy mamy 20 osób w klasie, 20 różnych temperamentów, 20 różnych sposobów patrzenia na świat i realizację zadań, wykonanie wspólnego dzieła uczy ich pracy w zespole, pójścia na kompromisy, co nieraz jest rzeczą rzeczywiście trudną i nawet w życiu dorosłym bardzo się przydaje – twierdzi Małgorzata Górska, dyrektor Niepublicznego Gimnazjum „Edukator” w Kaliszu.
O projekcie realizacyjnym gimnazjaliści dowiadują się już w pierwszej klasie. Na trzy lata gimnazjum przypada tylko jedno takie przedsięwzięcie, ale jest on warunkiem ukończenia szkoły i zostaje wpisane na świadectwo oraz do arkusza ocen.
ESA, fot. autor
Napisz komentarz
Komentarze