Jeszcze nie tak dawno, kiedy z klombu przed ratuszem zniknęły kwiaty, a mieszkańcy protestowali, aby nakłonić władze miasta do posadzenia rabatek na tym kawałku zieleni pojawiały się porównania tego miejsca do pastwiska. W Internecie krążyły memy z krowami pasącymi się na klombie. To, co wtedy było żartem, dziś stało się faktem. – Biegają tutaj, grają w piłkę. Najróżniejszą tutaj robią ekwilibrystykę – mówi o mieszkańcach miasta Bolesław Ogorzelski. - Nawet w zeszłym roku widziałem, że prezydenci sobie tutaj grilla urządzili. A ja sobie postanowiłem, że może kozę przyprowadzę. Pomyślałem sobie, że przecież barany wypasały się na boisku na Calisii i wtedy nie trzeba było kosić. Jakby tutaj dwie, trzy kozy wpuścić? To zmniejszyłoby koszty, nie trzeba by było kosić tej trawy. Problem w tym, że ta koza nie chce jeść tej trawy – dodaje.
Przyprowadzając kozę przed ratusz, Bolesław Ogorzelski myślał również o dzieciach, które miały szansę zobaczyć to zwierzę na żywo, a nawet pogłaskać. Ale z niecodziennej wizyty na Głównym Rynku cieszyli się również dorośli.
Skąd Pan Bolesław ma kozę? Znalazł ją w lesie w Antoninie, przywiązaną do drzewa i postanowił przygarnąć. - Ona tak przylgnęła do mnie, że reaguje tylko na mój głos. Przypiąłem jej wstążeczkę, dzwoneczek i ona sobie teraz obserwuje, bo ona najprawdopodobniej nie jest nauczona w wielkim środowisku. Może w lesie, na łąkach się wychowywała. Ona wszystko obserwuje tutaj – dodaje Ogorzelski.
Teraz koza mieszka na działce u pana Bolesława. Niewykluczone, że jeszcze kiedyś zobaczymy ją przed ratuszem.
ESA, fot. autor, wideo: Magazyn Miejski
Napisz komentarz
Komentarze