Wszystko działo się około godz. 16.00. Kobieta wybrała się na przejażdżkę rowerową z partnerem. – W pewnym momencie, na placu przy ścieżce rowerowej najechał ją cofający samochód. Razem z rowerem dosłownie została wciągnięta pod auto. Partner musiał ją wyciągać. Z roweru nic nie zostało – relacjonuje portalowi faktykaliskie.pl koleżanka poszkodowanej.
Okazało się, że za kierownicą samochodu siedzi… 11-latek. – Podobno ojciec uczył go parkowania. On sam był poza samochodem, stał z boku – dodaje nasza rozmówczyni.
Policja twierdzi, że informację o zdarzeniu otrzymała ze szpitala. – Funkcjonariusze ustalili, że wszystko działo się poza drogą publiczną, a 11-latek przebywał pod opieką osoby dorosłej, ale nie był to jego ojciec. Mężczyzna prowadził przy samochodzie prace naprawcze, a tymczasem chłopiec siedział w środku. W pewnym momencie odpalił samochód i ruszył do tyłu, potrącając rowerzystkę – mówi mł. asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.
Na szczęście dla kobiety skończyło się na siniakach i potłuczeniach. – Właściciel samochodu został ukarany 200-złotowym mandatem – dodaje rzeczniczka kaliskiej komendy.
Do podobnego zdarzenia doszło w lipcu tego roku na terenie tej samej gminy. 30-letnia mieszkanka Opatówka na chwilę wyszła z pojazdu, pozostawiając kluczyki w stacyjce. Kiedy znalazła się poza autem, za kierownicą usiadł jej 2,5-roczny syn. Chłopiec uruchomił samochód i ruszył. Kobieta, próbując zatrzymać wóz własnym ciałem, doznała otwartego złamania kości podudzia. Dziecku nic się nie stało.
MIK, fot. pixabay.com
Napisz komentarz
Komentarze