Był wieczór, 13 września 1792 roku. W budynku stajni dla koni na ówczesnej ul. Wrocławskiej (dzisiejsza Śródmiejska), ktoś pozostawił palącą się święcę. Od niej zajęła się słowa w stajni. Ogień błyskawicznie przeniósł się na drewnianą konstrukcję budynku i niesiony silnym wiatrem szybko rozprzestrzeniał się po całym mieście okalanym murami obronnymi.
Krystyna Dobak –Splitt i Jerzy Splitt, autorzy książki „Kalisz poprzez wieki” cytują w niej relację księdza Łukasza Marszałkiewicza, świadka pożaru. (pisownia oryginalna) - Ogień najgwałtowniejszym wiatrem rozdymany ... na całe miasto pożar swóy rozszerzył y dostał się na rynek, a ztamtąd na ulicę Żydowską, która będąc licznie różnemi domkami drewnianemi, kurnikami, drwalnikami zabudowana, silnego ognia doznała. Z kamienicy ..., w którey apteka się znaydowała, naywiększy wszczął się pożar, znaydujące się tamże spirytusy wybuchły w górę z wielką gwałtownością, tak dalece, że iskry wzniesione przez gwałtowny wiatr, dostały się do okna wieży ratuszowey, stojącey w rynku miasta ... . Tam płomień zniszczywszy wiązania wewnętrzne spalił i stopił zygar wspaniały i dzwony od tegoż ... . Potem ogień wyniósł swoją srogość na ulicę Św. Mikołaja, gdzie w pewnym murowanym domu znajdowały się beczki z prochem, tych nie zdążono wytoczyć, z wielkim przeto hukiem podobnym do grzmotu i trzęsienia ziemi na powietrze wysadzone zostały, a ztąd powstał i rozleciał się ogień niszcząc wszystko co tylko było w szerz i wzdłuż .... . Wiele pięknych kamienic, drewnianych domów, wielkim nakładem mieszkańców wybudowanych w ciągu niecałych sześciu godzin w popiół obrócone zostały tak dalece, że nazajutrz zaledwie rozpoznać było można porządek dróg i ulic, a kamienie bruku tak były rozpalone że stąpać po nich było zatrudni. – relacjonował ks. Marszałkiewicz.
O największym pożarze w historii Kalisza pisał też Władysław Kościelniak, kaliski artysta i felietonista. - Cały okres wieku dziewiętnastego był czasem odbudowy Kalisza po wielkim pożarze w 1792 roku, kiedy spłonęły 274 budynki w mieście liczącym niespełna cztery tysiące mieszkańców. Pożar tym razem nie był spowodowany działaniami wojennymi, lecz przypadkiem. (…) Ogień podniecały eksplozje materiałów łatwopalnych, jak spirytus, siarka czy prochy. Spalił się wówczas średniowieczny ratusz i zamek. Tak więc z konieczności miasto musiało być odbudowane. – pisał Kościelniak.
Odbudowa miasta trwała kilkadziesiąt lat i była dużym wysiłkiem całej społeczności. Na przeszkodzie kaliszanom stawało wiele przeciwności losu. Jeszcze w rok wielkiego pożaru w 1792 roku miasto nawiedził potężny huragan, który dopełnił dzieła zniszczenia i zniszczył wiele świeżo odbudowanych obiektów.
MS na podstawie książki „Kalisz poprzez wieki” K. Dobak – Splitt i J.A. Splitta wydanej przez Towarzystwo Miłośników Kalisza i portalu Dawny Kalisz kalisz.info, fot. PTTK
Napisz komentarz
Komentarze