Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Dom opieki czy grozy? Pod Kaliszem funkcjonuje filia Domu Schronienia w Zgierzu ZDJĘCIA

Fatalne warunki życia, brak odpowiedniej opieki medycznej i unoszący się w powietrzu duszący fetor. W takich warunkach mają mieszkać pensjonariusze placówki opiekuńczej w Wolicy pod Kaliszem - twierdzi część rodzin umieszczonych tam seniorów. Oni sami utrzymują, że zabrano im dokumenty i nie mogą opuszczać placówki. Z kolei urzędnicy przyznają, że ośrodek nie ma zgody na prowadzenie takiej działalności. Sprawa bulwersuje tym bardziej, że przytulisko prowadzi ta sama organizacja, co Dom Schronienia w Zgierzu, o którym od wczoraj mówi cała Polska. We wtorek z tamtejszego ośrodka karetki pogotowia ewakuowały 13 wycieńczonych podopiecznych. Pięciu z nich zmarło, śmierć szóstej osoby zgłosiła w prokuraturze córka. Placówkę w Wolicy dziś odwiedziła policja. Jutro odbędą się tam kontrole.
Dom opieki czy grozy? Pod Kaliszem funkcjonuje filia Domu Schronienia w Zgierzu ZDJĘCIA

11 października do domu opieki dla osób samotnych, starszych i potrzebujących w Zgierzu wkracza kontrola z Urzędu Wojewódzkiego. Chwilę później karetki ewakuują do szpitala 13 pensjonariuszy w najcięższym stanie. Czerech z nich umiera tego samego dnia, jedna osoba dzień wcześniej. Śmierć szóstej pensjonariuszki zgłasza prokuraturze córka.  

Jak mówią lekarze, pacjenci trafili do szpitali w stanie skrajnego wycieńczenia, odwodnieni i zawszawieni. Ci, którzy przeżyli mają odleżyny i chorują na świerzb. W środę i w czwartek kontynuowana jest ewakuacja kolejnych pensjonariuszy. Łódzka prokuratura wszczyna śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci kilku osób.

Podaje się za księdza

Okazuje się, że Dom Schronienia w Zgierzu, w którym przebywa około 100 podopiecznych, działała jako noclegowania, bez zgody wojewody na prowadzenie całodobowej opieki nad osobami niepełnosprawnymi, przewlekle chorymi i starszymi. Prowadzi go Marek N., który podaje się za księdza Kościoła Starokatolickiego. Według dziennikarzy TVN w przeszłości był karany za znęcanie się nad podopiecznymi jednego z prowadzonych przez siebie ośrodków. Do placówek przyjmuje głównie ludzi samotnych i bezdomnych, których kierują do niego szpitale.  

W czwartek do placówki w Wolicy wkroczyła policja

Pojawili się z dnia na dzień

Tymczasem dziennikarze portalu faktykaliskie.pl od kilki dni sprawdzają podobny ośrodek w Wolicy. Nie ma wątpliwości, że to placówka Kościoła Starokatolickiego, filia domu opieki w Zgierzu.  Pod oficjalnymi pismami tej placówki podpisywał się ten sam Marek N. Wtedy jeszcze nie ma informacji o rozgrywającym się tam horrorze. Działalność ośrodka w Kaliszu budzi jednak nasze wątpliwości. 

Jest końcówka wakacji. Schowany w lesie opustoszały budynek firmy handlującej zbożem, praktycznie z dnia na dzień zapełnia się ludźmi w podeszłym wieku. – Leżeli na łóżkach wystawionych na dwór, siedzieli na wózkach inwalidzkich, spacerowali z balkonikami. Wszyscy dość mocno schorowani - mówi nam jeden z okolicznych mieszkańców. – Byliśmy zszokowani, bo wcześniej nic tam się nie działo, nikt nie prowadził żadnych remontów, a przecież taka placówka powinna być przystosowana do tego typu działalności. Po drugie na bramie nie było żadnej tablicy, co też nas zastanawiało. Od jednego z pensjonariuszy dowiedziałem się, że trafili tutaj ze Zgierza.

W ośrodku w Wolicy przebywa około 30 osób

Brama do ośrodka zawsze jest zamknięta. Pracownicy placówki zachowują się kulturalnie, ale stronią od miejscowych; poza kurtuazyjnym „dzień dobry” nie wdają się w żadne rozmowy. Zaczynają krążyć informacje, że tajemniczy przybytek w lesie prowadzą księża – przebierańcy. Kto to i czym się zajmują? O istnieniu ośrodka opieki nie wie nawet gmina.

Była w środku. „Mało nie upadłam”

Pod koniec sierpnia br. ośrodek w Wolicy informuje kaliski szpital, że z dniem 1 września otwiera Dom Schronienia dla Potrzebujących, Bezdomnych i Starszych im. bł. Matki Teresy z Kalkuty, prowadzony przez Kościół Starokatolicki w RP. W piśmie informuje, że dysponuje 20 miejscami dla kobiet i 20 dla mężczyzn. Podpisał się pod nim Marek N.  – Miałam wtedy 5 takich pacjentów, więc nawet się ucieszyłam. Na początek porozumiałam się z księdzem, że przekażę mu pana w dość ciężkim stanie, karmionego przez sondę – mówi portalowi faktykaliskie.pl Iwona Buczkowska, przewodnicząca Zakładowej Organizacji Związkowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Kaliszu. – Coś mnie jednak tknęło i choć nigdy tego nie robiłam, tym razem postanowiłam osobiście pojechać i sprawdzić ten ośrodek. To było jakiś tydzień po rozpoczęciu działalności.

Pielęgniarka Iwona Buczkowska była przerażona warunkami panującymi w placówce

Drzwi otwiera jej kobieta, która przedstawia się jako kucharka. Twierdzi, że jest jedyną przedstawicielką personelu placówki. – Oprowadziła mnie po ośrodku. Przyznam, że mało nie upadłam – wspomina Iwona Buczkowska. – W pomieszczeniach, zamiast łóżek, znajdowały się tapczaniki sięgające mi do kostek. Gdy zapytałam, gdzie są łóżka pani zaprowadziła mnie do dużej, pustej sali, gdzie na jednym łóżku, w jakimś barłogu zamiast pościeli, leżała kobieta w dość ciężkim stanie. Gdy spytałam o inne sale, zaprowadziła mnie na piętro, gdzie znajdowały się puste pokoje i jakieś kartony. Spytałam, czy jest tu jakaś pielęgniarka, bo mój pacjent jest w ciężkim stanie, karmiony przez rurkę. Odpowiedziała, że pielęgniarka jest w Zgierzu i jak będzie potrzebna, to tu przyjedzie.

Zszokowana warunkami w ośrodku Iwona Buczkowska zapowiada w szpitalu, że nie odda żadnego pacjenta. Dziś, po informacjach o horrorze w Zgierzu, cieszy się, że tak postąpiła. – Bardzo martwię się jednak o przebywających tam ludzi. Widziałam tam kilka osób, w tym jedną w dość ciężkim stanie. Nie daje mi to spokoju – przyznaje Iwona Buczkowska.

Działa bez zezwolenia

Po niepokojących informacjach od mieszkańców Wolicy, gmina zawiadamia Urząd Wojewódzki w Poznaniu. - Pan wójt wystąpił z wnioskiem do wojewody o dokonanie kontroli i ustalenie standardu funkcjonowaniu tej placówki – mówi Barbara Cebulska z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Godzieszach Wielkich. - Wcześniej nie wpłynęła do nas żadna informacja, że taka placówka ma powstać. Zanim ta placówka powstała, to powinna mieć taką zgodę.

Ośrodek znajduje się w lesie. O jego istnieniu długo nie wiedziały nawet władze gminy

Ośrodek nie jest zarejestrowany w żadnej z kategorii rejestru wojewody.  Mimo to pracujący tam wolontariusze, wbrew urzędowym faktom, zaprzeczają. Twierdzą, że placówka działa legalnie, a podopiecznym nie dzieje się krzywda. - Jakie tu są warunki? Bardzo dobre. Jutro będziemy mieli kontrolę Sanepidu – mówi nam jedna z nich.  Pytana o śmierć pensjonariuszy ośrodka w Zgierzu zdaje się zbytnio nie przejmować tą sprawą. - Tam nikt nikogo nie uśmiercił. Jak ja mam jutro umrzeć, to i tak umrę – mówi. - To piątkami całymi umierają w jeden dzień? - pytamy. - Nie ma siły na to, czas się kończy. Świeczka gaśnie i tyle, wyższa siła jest. To są stany krytyczne, pod hospicjum podlegają.

Rodziny zabierają bliskich

Zupełnie inne emocje towarzyszą rodzinom pensjonariuszy. Pod bramą ośrodka spotykamy Edmunda Szypulińskiego. Przerażony wieściami ze Zgierza, przyjechał dziś do swojej cioci, która przebywa w placówce prowadzonej przez tę samą organizację w Wolicy. - Byliśmy wcześniej, to jakoś to jeszcze było, a teraz żadnych tabletek nie dostaje, nic nie dostaje. A przecież ma nadciśnienie i chore serce – mówi nam mężczyzna.

Po doniesieniach o dramacie w Zgierzu Edmund Szypuliński przyjechał dziś na Wolicę zabarać ciocię

Siostrzeniec pensjonariuszki zabiera z ośrodka schorowaną ciocię. Starsza kobieta nie ma na sobie bielizny. - Chodzą za nami, nie dadzą wszędzie wejść. Jest smród, pieski latają, załatwiają się. Ludzie są nieumyci.  Żadnej higieny. Ciocia nie ma swoich ubrań. Nie ma opieki medycznej, w pokojach śmierdzi – relacjonuje Edmund Szypuliński tuż po wyjściu z ośrodka. Jego relację potwierdza sama pensjonariuszka. Zapytana, czy dostawała leki, zaprzecza. - Powinnam brać, ale nie miałam leków, bo lekarz mi nie przepisał i obyłam się bez tego – mówi pani Antonina.

Pani Antonina twierdzi, że nie dostawała żadnych leków. Nie miała nawet bielizny.

Na wynajmowanym przez Kościół Starokatolicki terenie widzimy jeszcze kilkunastu pensjonariuszy. Wszyscy zamknięci za solidną bramą. Część z nich twierdzi, że zabrano im dowody osobiste i nie mogą opuszczać zamkniętego terenu. - Raczej nie wychodzi nikt – mówi nam jeden z mężczyzn. - Ze szpitala mnie wzięli, lekarz mnie skierował. Chciałbym do rodziny – przyznaje pensjonariusz.  Na miejsce przyjechał dziś policja.  Wolontariusze wpuścili ich do środka i złożyli wyjaśnienia.

Odcina sie od Zgierza

My na rozmowę  z księdzem Dariuszem Kwietniewskim, który w tej chwili kieruje placówką czekaliśmy 5 godzin. Ostatecznie, po interwencji u biskupa Kościoła Starokatolickiego, zostaliśmy wpuszczeni do środka.  Dziś warunki w ośrodku wyglądały zdecydowanie lepiej, niż opisywano je jeszcze dwa tygodnie temu.  W piatek do placówki ma przyjechać kontrola Sanepidu.  Czy ta zapowiedziana wizyta zmobilizowała kierownictwo do szybkich poprawek?  

Kierujący placówką w Wolicy ks. Dariusz Kwietniewski przekonywał nas, że w ośrodku nie dzieje się nic złego

Ksiądz Dariusz Kwietniewski, który dziś przyjął nas w ośrodku,  zapewnia, że podopiecznym nie dzieje się krzywda. -  Ja stwierdzam, że odchodząc już od tematu zgierskiego, tu wszystko jest zgodnie z prawem, podopieczni mają dobre wyżywienie i są zadowoleni. Proszę spytać ich, czy któryś chce wrócić do Zgierza? – mówi Kwietniewski i jednocześnie podkreśla, że ośrodka w Wolicy nie można wiązać z ośrodkiem w Zgierzu i Markiem N., choć to właśnie N. podpisywał wiele pism urzędowych w imieniu placówki w Wolicy.

Niezależnie od zapewnień i intencji kierownictwa ośrodka, bezspornym pozostaje fakt, że na prowadzenie działalności w tym miejscu nie mają zgody gminy ani wojewody. Natomiast spotkani przez nas podopieczni, w rozmowie bez obecności pracowników ośrodka, ze łzami w oczach przyznawali, że nie o takiej jesieni życia marzyli. 

MIK, MS, AW, AG, fot. MS, AW


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 5°C Miasto: Kalisz

Ciśnienie: 1015 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer) WSK "PZL-KALISZ" S.A. zatrudni pracownika na stanowisko: OPERATOR MASZYN (tokarz, szlifierz, frezer). Do zadań pracownika będzie należeć: Realizacja zadań zgodnie z dokumentacją techniczną Obsługa obrabiarek skrawających Kontrola detali przy użyciu narzędzi pomiarowych Przestrzeganie procedur jakościowych i zasad BHP Od kandydatów oczekujemy: Wykształcenie techniczne Umiejętność pracy z dokumentacją techniczną Praktyczna znajomość przyrządów i metod pomiarowych Znajomość podstaw obróbki skrawaniem Mile widziane doświadczenie na podobnym stanowisku Nastawienie na wysoką jakość pracy Gotowość do pracy zmianowej Rodzaj umowy o pracę: umowa o pracę Miejsce pracy: Kalisz W zamian oferujemy: Wdrożenie do pracy Stabilne zatrudnienie na podstawie umowy o pracę Długoterminowe perspektywy Satysfakcjonującą pracę w przyjaznej atmosferze Pakiet socjalny Aplikację można składać osobiście w siedzibie firmy: WSK "PZL-KALISZ" S.A. ul. Częstochowska 140, 62-800 Kalisz lub przesłać na e-mail: [email protected] W aplikacji prosimy o umieszczenie klauzuli: Na podstawie art. 7 ust. 1 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (Oz. Urz. UE.L Nr 119, str. 1), dalej "ROOD": oświadczam, iż wyrażam zgodę na przetwarzanie przez Wytwórnię Sprzętu Komunikacyjnego"PZL-KALISZ" S.A. z siedzibą w Kaliszu (62-800) przy ul. Częstochowskiej 140, zwaną dalej WSK "PZL-KALISZ" S.A., moich danych osobowych zawartych w aplikacji w celu rekrutacji na stanowisko: PRACOWNIK PRODUKCYJNY Informacja dla kandydatów do pracy w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego "PZL-KALISZ" S.A. znajduje się pod adresem Polityka RODO ( wsk.kalisz.pl ) Zastrzegamy sobie możliwość kontaktu tylko z wybranymi kandydatami.
Reklama