Jeszcze przed sezonem wydawało się, że rolę pierwszej atakującej w kaliskim zespole pełnić będzie Justyna Zemlik. Utalentowana siatkarka, która wcześniej występowała w ekipie z Murowanej Gośliny, pechowo jednak rozpoczęła swoją przygodę w MKS-ie, bo od dwóch kolejnych kontuzji. Ta druga okazała się na tyle poważna, że jej rozbrat z parkietem może potrwać nawet kilka miesięcy. – Niestety diagnoza, która została postawiona po rezonansie kolana, okazała się bardzo niepomyślna. Kontuzja, jakiej doznała Justyna, raczej wyklucza ją z grania w tym sezonie – nie ukrywa trener Daniel Przybylski.
W składzie pozostała jeszcze jedna atakująca. Justyna Andrzejczak też jednak zmagała się z urazem w okresie przygotowawczym, dlatego w pierwszych meczach sezonu z konieczności na prawym skrzydle występowała nominalna przyjmująca Maja Łysiak. Obie są niesamowicie uzdolnionymi i ambitnymi siatkarkami, jednak wciąż bardzo młodymi, więc z pewnością więcej korzyści przyniesie im rywalizacja o miejsce w składzie z zawodniczką mającą ligowe doświadczenie. Z takiego założenia wyszli też działacze MKS Calisia, którzy tuż przed sobotnim meczem w Arenie zgłosili do rozgrywek Małgorzatę Vlk. – Gosia trenuje u nas od kilku dni, ale dopiero w piątek została uprawniona do gry. Bardzo nas cieszy, że jest z nami – oznajmia trener Przybylski.
27-letnia siatkarka, znana wcześniej pod panieńskim nazwiskiem Lech, jest zawodniczką uniwersalną. Niegdyś świetnie radziła sobie jako rozgrywająca, a od pewnego czasu pomyślnie sprawdza się w roli atakującej. Właśnie na tej pozycji występowała ostatnio w Volley Project UKF Nitra – ekipie ze słowackiej ekstraklasy. I czyniła to z dużym powodzeniem, o czym świadczy wyróżnienie dla najlepszej atakującej całych rozgrywek i miejsce w najlepszej „szóstce” sezonu. W MKS-ie zadebiutowała w sobotę i nie ma wątpliwości, że dla beniaminka będzie sporym wzmocnieniem. – Jestem zadowolona, że po powrocie do Polski udało się od razu wygrać. Przygotowania do sezonu zaczęłam jeszcze na Słowacji, a w Kaliszu miałam tylko kilka treningów. Nie trenowałam więc zbyt wiele z rozgrywającymi. Tym bardziej cieszę się ze zwycięstwa w debiucie – mówi nam Małgorzata Vlk.
Sobotnie starcie przeciwko silnemu WTS Solna Wieliczka nowa atakująca zaczęła w wyjściowym zestawieniu. Zdobyła wiele cennych punktów, w tym ten kończący zawody. Z jej występu zadowolenia nie krył trener Przybylski. Ona sama również miała powody do radości. – Nie jest łatwo wejść od razu do grupy dziewczyn, które są już zgrane i dobrze się czują razem, ale myślę, że jak będę dobrze grać, to szybko zostanę przyjęta. Są tutaj dziewczyny doświadczone, super się z nimi pracuje i tak naprawdę to ja od nich mogę się jeszcze wiele nauczyć – zapewnia była reprezentantka Polski juniorek.
Pozyskana przez MKS zawodniczka przekonuje, że sobotnie zwycięstwo w trzech setach z dotychczasowym wiceliderem pierwszej ligi to ważne wydarzenie dla całego zespołu w kontekście kolejnych potyczek. – Wiem, że dziewczyny wygrały poprzednie dwa spotkania, ale po 3:2, więc trochę się męczyły. Uważam więc, że taki mecz, jak w sobotę, wygrany 3:0, daje niezłego kopniaka, a także wiarę, że może być lepiej i że jesteśmy w stanie ugrać naprawdę dużo w tej lidze – podsumowała Małgorzata Vlk.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze