Podopieczne Daniela Przybylskiego i Marty Kuehn-Jarek chyba na dobre oswoiły się z realiami zaplecza OrlenLigi. Po drobnym falstarcie, w postaci dwóch wyjazdowych porażek, w końcu wkroczyły na zwycięską ścieżkę, z której nie zamierzają schodzić. Wygrane po pięciosetowych bataliach z drużynami z Gliwic i Opola oraz ostatni triumf w trzech partiach z dotychczasowym wiceliderem z Wieliczki nie przeszły bez echa. Kaliszanki stały się dla pozostałych ekip przeciwnikiem, którego lekceważyć nie można. – Odnieśliśmy trzecie z rzędu zwycięstwo i zarazem pierwsze za trzy punkty. Jestem przekonany, że zespół z Wieliczki przyjechał do nas z zupełnie innymi myślami. My jesteśmy szczęśliwi, że zagraliśmy bardzo dobre zawody – twierdzi trener Przybylski.
Na powitanie z pierwszą ligą plany beniaminkowi krzyżowała niewątpliwie sytuacja kadrowa i związane z nią niewielkie pole manewru. Ten problem rozwiązały praktycznie transfery "last minute", bo okazały się strzałem w dziesiątkę. Zarówno środkowa Ivana Isailović, jak i atakująca Małgorzata Vlk udowodniły już na parkiecie, że jeszcze nie raz odgrywać będą pierwszoplanowe role. Na dodatek przyjęcie drużyny wzmocniła powracająca po kilku miesiącach przerwy Anna Głowiak. – My po prostu gramy z meczu na mecz coraz lepiej. Za każdym razem zaskakujemy przeciwnika innym składem, bo ciągle u nas się coś rotuje, dlatego jesteśmy nieprzewidywalni dla innych – zauważa szkoleniowiec MKS-u.
O czwarte z rzędu zwycięstwo jego podopieczne powalczą w sobotę w Nowym Dworze Mazowieckim z tamtejszym NOSiR-em. Zespół ten w drugiej kolejce pokonał u siebie outsidera z Krosna 3:1, ale w pozostałych spotkaniach nie ugrał choćby seta. Kaliszanki wiedzą więc, że jeśli zagrają na swoim solidnym poziomie to z dopisaniem kolejnych punktów nie powinny mieć problemów. Czym tym razem zaskoczą swoje rywalki? – Zaskoczymy coraz lepszą grą – odpowiada trener Przybylski. Początek sobotniego spotkania o godzinie 18:00.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze