Kierowcy od końca września stoją w korkach i borykają się z objazdami, a na placu budowy czas jaby się zatrzymał
A to oznacza dalsze utrudnienia w ruchu i to bardzo poważne. Tymczasem można odnieść wrażenie, że na placu budowy czas płynie inaczej. O tym, co dzieje się (a właściwie co się NIE dzieje) na moście poinformował naszą redakcję czytelnik portalu Zbigniew. - Pół miasta zakorkowane, a tam „praca wre” – pisze kaliszanin. - Dwóch pracuje, a trzech prowadzi dyskusję, pali papieroski...To sytuacja codzienna. Myślę, że nie takich wykonawców trzeba zatrudniać do priorytetowych inwestycji drogowych. Straty społeczne są ogromne. Remont mostu węzłowego w centrum dużego miasta to zadanie dla dużej firmy, która niekoniecznie jest tania, ale potrafi wykonać dobrze i szybko powierzone zlecenie. Kalkulacje nie uwzględniają kosztów pośrednich np. korki samochodów, niepotrzebnie zatrute powietrze przez spaliny oczekujących pojazdów, czas stracony przez objazdy, kolizje przy takim nasileniu i dezorganizacji w ruchu. Goście przyjeżdżający do Kalisza z pewnością nie robią nam dobrej reklamy – zauważa Zbigniew.
Powinno być ośmiu, jest pięciu, widzimy trzech
Sprawdziliśmy. Jest piątkowe przedpołudnie, słoneczna pogoda. Warto korzystać ze sprzyjającej aury, tym bardziej, że terminy gonią; firma weszła na plac budowy z tygodniowym poślizgiem.
W piątek przed południem na placu budowy zastaliśmy zaledwie trzech pracowników
- Zazwyczaj pracuje tu ośmiu pracowników, dziś jest nas tylko pięciu – tłumaczy nam jeden z robotników. My widzimy jedynie trzech. Jeden rozmawia przez komórkę, dwóch rozwija przedłużacz.
Podobne tempo robót obserwują też urzędnicy. Szef kaliskich drogowców przyznaje, że jest „głęboko niezadowolony” z postępów na placu budowy. – Z wieloma firmami miałem do czynienia, ale tutaj jestem bardzo, delikatnie mówiąc, zaniepokojony podejściem tej firmy do pracy – mówi Krzysztof Gałka. –Na etapie przetargu w dokumentacji wszystko było w porządku, a na robocie jest inaczej.
Będą kary, ale nie o to chodzi
Inwestycja od początku napotyka na same przeszkody. Most powinien być gotowy już w ubiegłym roku, ale projektant nie wywiązał się z umowy, dlatego Miasto ogłosiło jeszcze jeden przetarg. Firma z Konina, która go wygrała, już pierwszego dnia została wyrzucona z placu budowy przez policję i urzędników. Powodem było złe oznakowanie robót, niezgodne z przyjętym wcześniej projektem i zagrażające, w opinii kontrolujących, bezpieczeństwu w ruchu drogowym. Wykonawca uporał się z problemem dopiero po tygodniu.
Miasto nie ukrywa, że termin realizacji inwestycji jest poważnie zagrożony
– Tymczasem termin jest krótki, do końca listopada, i bardzo się o niego obawiamy – mówi Gałka. – Oczywiście to będzie wiązało się z karami, ale kary nas nie zadowalają, ponieważ jest to poważne utrudnienie w ruchu i chcielibyśmy, żeby inwestycja została wykonana w terminie umownym. Kilka razy w tygodniu mamy spotkania w tej sprawie i będziemy starali się wszelkimi środkami, żeby firmę zdyscyplinować i zmobilizować, żeby zaangażowała większe siły ludzkie i techniczne środki, ale z niepokojem patrzę na to wszystko – dodaje pesymistycznie.
MIK, MS, fot. MS
Napisz komentarz
Komentarze