Lądowanie uwiecznił telefonem komórkowym jeden ze świadków tego zdarzenia. 28 lutego przed południem pilot posadził maszynę na terenie zielonym nieopodal hali Arena, po czym przekazał coś kierowcy oczekującemu w białym samochodzie i odleciał. Jak ustalił portal faktykaliskie.pl lądowanie odbyło się bez niczyjej zgody i uprzedzenia, w dodatku w nieprzeznaczonym do tego miejscu, pośrodku osiedla mieszkaniowego i nieopodal linii wysokiego napięcia. Jako pierwsi dotarliśmy także do użytkownika maszyny - firmy ZPUE z Włoszczowej, producenta urządzeń dla elektroenergetyki, której szefostwo miało przylecieć do Kalisza w związku z zakupem spółki Energa – Operator Produkcja Sp. z o.o.
Z początku rzecznik prasowy firmy upierał się, że nie widzi w tym zdarzeniu nic nadzwyczajnego, ale w końcu się zreflektował. „Nasz firmowy helikopter lądował na kilkuhektarowej łące w bezpiecznej odległości od zabudowań osiedlowych. Miejsce to zostało wskazane pilotowi przez naszego pracownika, który zapewnił, iż uzyskał zgodę na lądowanie od właściciela terenu. Jak się później okazało, w rzeczywistości formalnie takiej zgody nie posiadał . Za to wszystkich zainteresowanych przepraszamy – napisał w liście do naszej redakcji Paweł Mijas, rzecznik prasowy ZPUE S.A. Zapewniał jednak, że lądowanie odbyło się zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa lotniczego. - Podkreślamy zdecydowanie - zostało prawidłowo zabezpieczone na ziemi przez naszych pracowników . Jesteśmy przekonani, iż okolicznym mieszkańcom absolutnie nic nie groziło. Za poczyniony hałas- z głębi serca przepraszamy raz jeszcze”.
Innego zdania jest kaliska policja. Po medialnych doniesieniach zbadaniem sprawy zajął się Wydział dochodzeniowo-śledczy. Uznał, że doszło do przestępstwa. – Zarzut usłyszał 60-letni pilot helikoptera, mieszkaniec województwa świętokrzyskiego – powiedziała portalowi faktykaliskie.pl st. sierż. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu. – Chodzi o art. 212 par 1a prawa lotniczego, który mówi o naruszeniu przepisów dotyczących ruchu lotniczego obowiązujących w obszarze, w którym lot się odbywa. Czyn ten zagrożony jest karą do 5 lat więzienia.
Policja sprawdza teraz, czy podobnych lądowań mogło być więcej, a taką informację powziął od mieszkańców prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Dobrzec. Dochodzenie w tej sprawie nadzoruje prokuratura. Pilot, poza konsekwencjami prawnymi, może stracić licencję.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze