Wszystko działo się po godz. 18.00. Pierwsze zgłoszenie o tlenku węgla otrzymała straż pożarna. – Z relacji dzwoniącej kobiety wynikało, że podczas kąpieli jej 10-letni syn prawdopodobnie stracił na chwilę przytomność. Na miejscu rzeczywiście okazało się, że w łazience, w której znajdował się piecyk typu junkers do podgrzewania wody, nagromadził się tlenek węgla. Urządzenie pomiarowe wykazało stężenie w wysokości 120 ppm-ów – mówi st. kpt. Grzegorz Kuświk, oficer prasowy straży pożarnej w Kaliszu.
A to oznacza, że dłuższe przebywanie w takim pomieszczeniu mogło zakończyć się tragicznie. Dlatego strażacy natychmiast wyprowadzili na zewnątrz matkę i trójkę jej dzieci, po czym przystąpili do wietrzenia pomieszczeń. – Ponieważ strażacy byli przed pogotowiem ratunkowym, podali 10-latkowi tlen i zabezpieczyli chłopca termicznie. Dziecko trafiło do szpitala z objawami podtrucia tlenkiem węgla – dodaje rzecznik kaliskiej jednostki.
Wezwana na miejsce firma odpowiedzialna za konserwację piecyków gazowych uznała, że do ulatniania się czadu doprowadziła niedrożność przewodów kominowych. Po przewietrzeniu pomieszczeń lokatorom pozwolono wrócić do mieszkania. Sprawdzono też pozostałe lokale w kamienicy, ale tam zagrożenia nie było.
Straż pożarna chwali postawę matki 10-latka. – Jeśli mamy w domu taki piecyk, a ktoś bierze kąpiel i przez dłuższą chwilę nie ma z nim kontaktu, należy natychmiast reagować – radzi st. kpt. Grzegorz Kuświk. I jednocześnie apeluje, by zwłaszcza teraz – w okresie grzewczym kaliszanie zaopatrzyli się w czujniki tlenku węgla. - Urządzenie kosztuje kilkadziesiąt złotych, a może uratować coś bezcennego – ludzkie życie – podkreśla strażak.
MIK, fot. arch.
Napisz komentarz
Komentarze