Prezydent jeździ teraz samochodem zastępczym, bo jego służbowe auto jest w naprawie
Obecne auto ma 5 lat. I jak mówi Ratusz się psuje. Dlatego prezydent złożył wniosek o zakup nowego samochodu. Hybrydowego. Za 150 tysięcy złotych. Ekologicznego i reprezentacyjnego. - Mnie chodzi o to, by normalnie można było się poruszać i żeby nikt nie śmiał się z Kalisza, że nie ma sprawnego samochodu służbowego – tłumaczył w czwartek na sesji Grzegorz Sapiński, prezydent Kalisza. - Jeżeli jadę do Warszawy i muszę pracowników wysyłać pociągiem do domu, bo nie ma pewności, że wrócimy, to wygląda to niegodnie.
Z kolei wiceprezydent Artur Kijewski mówił o wadach obecnego pojazdu. - Za ostatnie lata koszty napraw wyniosły 32 tysiące, a silnik 1,8, w który jest wyposażony jest tak „dobry”, że volkswagen zaczął się z tego silnika wycofywać. I firma robiła wiele napraw - dowodził.
Obecnie też jest w naprawie. Auto zepsuło się podczas wyjazdu do Warszawy w sprawie podpisania umowy z Ministerstwem Rozwoju o przystąpieniu do Programu Elektromobilności. Przy okazji dyskusji o felerności modelu, który jest w użytkowaniu magistratu, pojawiła się kwestia, kto jeździ służbową limuzyną? I kiedy? A jeśli samochodem prywatnym to czy dostaje kilometrówki? - Ten samochód, którym jeździ pan prezydent obecnie służy nie tylko jemu. Jeżdżą nim także wiceprezydenci. Nie ma, że ktoś ma osobną kilometrówkę. Też z niego korzystamy – mówił o eksploatacji pojazdu Artur Kijewski.
Według Dariusza Grodzińskiego z Platformy Obywatelskiej to robienie z służbowego samochodu taksówki. – Coś, czego wcześniej nie było. A czytałem też, że np. służy celom prywatnym - zauważył.
Grzegorz Sapiński stwierdził, że media pozytywnie wpłynęły na serwis, który jego auto naprawia teraz gratis
Takie stwierdzenie wywołało falę oburzenia. I kolejny raz zabawę pt. „a co wy robiliście?” - Jeżeli ja mam dzień spotkań w ratuszu i samochód stoi na parkingu, a któryś z wiceprezydentów jedzie np. do Poznania załatwiać sprawy i jadą tym samochodem, to nie uważam, że to jest taksówka. I wtedy oni nie mają kilometrówek – odpowiadał Grzegorz Sapiński. A jego zastępczyni Karolina Pawliczak zażądała dowodów od radnego PO, że wykorzystuje służbowe auto prywatnie. - Kiedy mnie pan widział kiedy wykorzystywałam ten samochód jako taksówkę? Oświadczam, że nikt z nas nie ma ryczałtu, wykorzystuje ten samochód tylko i wyłącznie służbowo. Do pracy dojeżdżamy swoimi samochodami prywatnymi – przekonywała Pawliczak.
Były wiceprezydent Jacek Konopka na stwierdzenie Artura Kijewskiego, że ten sprawdzi, jak wcześniej wyglądała sprawa kilometrówek i ryczałtu za wyjazdy służbowe, odparł, że wszystko jest w dokumentach. - Pan powiedział, że sprawdzi, kto miał kilometrówki, jakby to było przestępstwo – mówił Jacek Konopka, radny stowarzyszenia „Wszystko dla Kalisza”. - Miałem kilometrówkę i nie uważam, że to było coś złego. Kilometrówka dotyczy wyjazdów na terenie miasta Kalisza. Nadzorowałem 17 jednostek miejskich położonych w różnych miejscach Kalisza. Jest to naturalna sprawa, że pracownik otrzymuje zwrot kosztów podróży jeśli odbywa się ona własnym samochodem.
Dyskusja o nowym samochodzie dla prezydenta, oprócz powrotów do przeszłości i wytykania, co kto zrobił i jak, przyniosła z pewnością jeden pozytywny efekt. - Kiedy zrobiła się wrzawa medialna wokół sprawy, zgłosił się serwis zupełnie odmieniony – zdradził Grzegorz Sapiński. – Wcześniej, kiedy była naprawa, to urząd musiał płacić za samochód zastępczy, teraz się okazuje, że zastępczy jest gratis, a serwis naprawia na swój koszt. Dlatego dziękuję opozycji. Być może samochód uda się naprawić.
Jeśli nie to w budżecie zabezpieczono 150 tysięcy złotych na nowy pojazd. Projekt poparło 11 radnych. Platforma Obywatelska i „Wszystko dla Kalisza” były przeciwne. Przed głosowaniem PO zaproponowała, by tę kwotę przeznaczyć na dotacje do wymiany kotłów ciepła lub remont ulic Sarniej, Lisiej i Zajęczej. Koalicja propozycji nie poparła.
AW, zdjęcie arch.
Napisz komentarz
Komentarze