Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

KST – między teatrem a kinem ZDJĘCIA

Spektakl TR Warszawa niezależnie od tego, czy zdobędzie jakąkolwiek nagrodę Kaliskich Spotkań Teatralnych, na pewno na długo zostanie w pamięci festiwalowej publiczności. „Robert Robur” to trzy i pół godziny teatralnego szaleństwa wzmocnionego techniką kinową.
KST – między teatrem a kinem ZDJĘCIA

Przedstawienie Krzysztofa Garbaczewskiego to autorskie w swym charakterze przeniesienie na scenę powieści „Niezwykłe przygody Roberta Robura” autorstwa Mirosława Nahacza, pisarza, który popełnił samobójstwo 7 lat temu. Zdaniem reżysera jego spektakl jest nawet mniej szalony niż ta powieść, w której rytm i charakter życia wyznaczają zdarzenia medialne, bo jej bohater, Robert Robur, jest byłym scenarzystą serialu. „Przez ten temat filmu czy właśnie pisania scenariusza filmowego, który jednocześnie się realizuje, bohater wpada w rodzaj spirali, która opowiada jego kryzys indywiduacji, uruchomienia się do jakiegoś działania i zmierzenia z figurą ojca, reprezentowaną przez jakby superego o charakterze medialnym – takiego Big Brothera, który nieustannie podgląda tego bohatera” – powiedział Krzysztof Garbaczewski, reżyser. Stąd wszechobecna w spektaklu obecność kamer, konieczność grania jak w teatrze i jak w filmie, co dla aktorów początkowo stanowiło pewną trudność. „Właściwie często miałem taki stan otworzonej buzi. Zadziwiony przysłuchiwałem się pilnie, kiedy reżyser nam opowiadał i nas inspirował, i niczemu się nie dziwiłem, wszystkiego wysłuchiwałem” - mówił Lech Łotocki, grający profesora Abla Zimmermanna. Powstało przedstawienie, w którym najmniej – pewnie z racji wieku – bywałem przed kamerą, ale ogromnie mi się spodobało i z radością biorę udział w tym przedstawieniu”. Na spotkaniu z aktorami wywiązała się wręcz dyskusja na temat wykształcenia umiejętności łączenia aktorstwa teatralnego i filmowego na potrzeby właśnie tego niezwykłego w swej poetyce spektaklu.„Jeżeli kamera jest tutaj, to wiem, że widz też jest tutaj, tu jest jego oko” – tłumaczył gestykulując Jan Dravnel, który zagrał Costę-Costę.Kiedy wychodzę na scenę do publiczności, to wtedy mamy do czynienia z planem ogólnym”. Każdy z aktorów szukał własnych sposobów na to, aby być wiarygodnym dla widza, zarówno na scenie, jak i w oku kamery. „Każdy spektakl ma swój język, każdy film ma też swój język” – orzekła Sandra Korzeniak, grająca podwójną rolę Heleny Żut i Cyganki. „To się dzieje u aktora automatycznie, gdy słyszy hasło kamera czy hasło teatr. To się dzieje intuicyjnie, nawet ciało zaczyna inaczej mówić”. Intuicyjnie, ale z pełną precyzją. Kamera w spektaklu to nie kamera w filmie, dodał Paweł Smagała, grający Roberta Robura. „To jest jeden strzał, a w filmie masz możliwość dubla. Tutaj nie możesz poprawić, możesz ewentualnie zrobić fikołka i iść dalej, bo nie ma na to czasu”. Na oscylowanie między sceną a kamerą nakładały się jeszcze dodatkowe zadania dla aktorów – swoista gra z tym, co jest widoczne, a co nie dla publiczności, zauważył z kolei Dobromir Dymecki, odtwórca roli Inspektora Mirosława Kryzysa. „Grając z tą kamerą jakby pewne rzeczy robimy poza, np. ja sobie sam robię światło. Na scenie nie mógłbym tego zrobić, bo to byłby znaczący gest, a tutaj mogę sobie takie rzeczy wykonywać. Trochę sami siebie obsługujemy i sami sobie pomagamy”.

Kaliskie Spotkania Teatralne to poza radością oglądania spektakli z całej Polski możliwość rozmawiania z aktorami, którzy – tak jak Sebastian Pawlak – jeszcze nie tak dawno byli filarami kaliskiego zespołu teatralnego, a teraz rozwijają swą karierę w stolicy. „Jestem szczęśliwy, że mogę tu co jakiś czas przyjechać i zagrać na tej scenie, bo była ona dla mnie bardzo szczęśliwa. Dzięki Kaliszowi znalazłem się w TR i rozpocząłem tę przygodę, również dzięki temu festiwalowi” – mówił aktor, który w „Robercie Roburze” zagrał Mistrza. I to nie jedyny przykład aktorskiej kariery, której rozwój zaczął się od dobrego występu na KST. Przyglądajmy się zatem podczas festiwalu nie tylko takim mistrzom jak Krzysztof Globisz czy Jadwiga-Jankowska-Cieślak, ale także debiutantom czy aktorom scen prowincjonalnych, którzy być może zasłużą na więcej niż aplauz publiczności.

 R. Kuciński, zdj. autor, M. Soliński, teatr (J. Seydak)


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 16°CMiasto: Kalisz

Ciśnienie: 1027 hPa
Wiatr: 13 km/h

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama