Artysta jeszcze w marcu br. występował w Kaliszu
Skoro Zbigniew Wodecki rozpoczął swą przygodę z muzyką w wieku 5 lat, to znaczy, że „tańczył z muzami” przez ponad 60 lat. Najpierw był skrzypkiem w zespołach Ewy Demarczyk i Marka Grechuty, potem w Orkiestrze Symfonicznej Polskiego Radia i Telewizji oraz Krakowskiej Orkiestrze Kameralnej. Jako wokalista zadebiutował w latach 70. i dość szybko zaczął odnosić sukcesy. Podczas marcowego koncertu w Kaliszu żartował, że – idąc za radą kogoś mądrzejszego – swą karierę związał z dobrym nazwiskiem. W tym świetle zupełnie nowego znaczenia nabiera hit „Zacznij od Bacha” powstały w roku 1977.
W swoim repertuarze Wodecki ma wiele chwytliwych piosenek, takich jak „Pszczółka Maja” czy „Chałupy”, które mimo swej prostoty (a może właśnie dzięki niej) nucą kolejne pokolenia. A przecież od pewnego czasu piosenkarz nie należał do pupili mediów. Kiedyś, owszem, nie tylko stacje radiowe, ale także programy telewizyjne (np. Koncert Życzeń) nawet nadmiernie eksploatowały jego piosenki (takie jak wciąż wzruszające „Oczarowanie”), ale ostatnio artysta pojawiał się w mediach znacznie rzadziej (a jeśli już, to w kontekście problemów z sercem i czekającej go operacji), co także potrafił - z ujmującym poczuciem dystansu do samego siebie - skomentować.
Zbigniew Wodecki potrafił oczarować publicznośc nie tylko swoim śpiewem, ale też aparycją
Humor i umiejętność wplatania w konferansjerkę dowcipów były niewątpliwie wielkim atutem show Zbigniewa Wodeckiego. Artysta po prostu „rządził” widownią, umiejętnie rozkładając akcenty w programie i przewidując reakcje publiczności. Profesjonalizm w czystej postaci, do którego ani na moment nie wkradła się rutyna. Wodecki umiejętnie balansował pomiędzy wyeksponowaniem swoich umiejętności i dokonań a żartami na temat swego publicznego wizerunku czy osobistych słabości. Każdym kolejnym „numerem” wciąż udowadniał, że jest najlepiej śpiewającym instrumentalistą i najlepiej grającym na instrumentach piosenkarzem, sięgając raz po trąbkę, raz po skrzypce, i to nie tylko w repertuarze popularnym. Zbigniew Wodecki potrafił być i biesiadny, i wysublimowany, co zapewnia mu szeroką widownię złożoną z ludzi w różnym wieku i o różnych upodobaniach estetycznych.
Ostatni kaliski Wodeckiego w Kaliszu jak łatwo się domyśleć – zakończył się i wielokrotnym bisem, i owacjami na stojąco. Dziś jeszcze raz bijemy Mu gromkie brawa. Za Jego całe artystyczne życie, którym dostarczył nam tyle radości.
RK, MIK, fot. RK
Ze Zbigniewem Wodeckiem, podczas jego wizyty w Kaliszu kilka lat temu, rozmawiał nasz dziennikarz Robert Kuciński. Zapraszamy na CV z udziałem artysty.
Napisz komentarz
Komentarze