MKS trwale zapisał się na kartach historii kaliskiego sportu. Jest pierwszym zespołem znad Prosny, który rywalizować będzie w najsilniejszych w kraju rozgrywkach w piłce ręcznej. – Cały czas nie dociera do nas to, czego dokonaliśmy – nie ukrywa Kamil Adamski, rozgrywający mistrzów grupy B pierwszej ligi. – To jest historyczny moment dla Kalisza. Uważam, że to miasto zasłużyło na ten sukces. W końcu tutaj narodziła się nasza dyscyplina. Jesteśmy przeszczęśliwi – dodaje.
Zaproszenie na handballowe salony kaliska siódemka odebrała już na kolejkę przed końcem pierwszoligowych rozgrywek. W ostatniej serii zaś przybiła przysłowiową pieczątkę, demolując wręcz uważaną za solidną ekipę z Zawadzkich, i to przed rekordową w Arenie frekwencją. Finał był więc wymarzony. – Zakładaliśmy sobie, że nie możemy wyjść rozkojarzeni, osiąść na laurach. Wyszliśmy skoncentrowani w stu procentach. Zrealizowaliśmy plan, którym było pewne zwycięstwo. Podziękowaliśmy w ten sposób naszym kibicom, którzy wspierali nas przez cały sezon. Na pewno bez nich byśmy tego nie wykonali – przekonuje Adamski.
Świetny sezon, jak i sobotnia fiesta po ostatnim meczu zapewne na długo zapadną w pamięci kaliskich szczypiornistów. Dla znakomitej większości z nich wywalczenie awansu do Superligi jest największym osiągnięciem w dotychczasowej karierze. – Było to marzeniem większości z nas. Każdy, jak rozpoczyna swoją przygodę z jakimkolwiek sportem, marzy, żeby zagrać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mówi się, że marzenia się spełniają. Wydaje mi się, że one same się nie spełniły, to my je spełniliśmy! – podkreśla 22-latek.
Grający na środku rozegrania zawodnik pochodzi z Nowych Skalmierzyc, ale przez całą swoją karierę klubową związany jest z Kaliszem. Najpierw z UKS Nike, w którym pod okiem Mateusza Różańskiego osiągał sukcesy w rozgrywkach młodzieżowych, a później z MKS-em, w którym zadebiutował w wieku 17 lat i pozostaje w nim po dzień dzisiejszy. – Prawdopodobnie jestem jedynym zawodnikiem z obecnej kadry, który nie grał nigdzie indziej oprócz Kalisza. Zaczynałem swoją przygodę w Nowych Skalmierzycach, ale to Kalisz był moim pierwszym klubem, dlatego tym bardziej cieszę się, że nie musiałem jeździć po Polsce, żeby osiągnąć tak wielki sukces. Udało mi się to zrobić w moim mieście, w moim klubie – kończy Kamil Adamski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze