O oszustwach z czujnikami gazu mówiliśmy w Magazynie Miejskim i pisaliśmy na portalu faktykaliskie.pl na przełomie czerwca i lipca. Wtedy zgłosiło się do nas starsze małżeństwo mieszkające przy ulicy Górnośląskiej. Około 30-letni mężczyzna zadzwonił do ich drzwi i zaoferował sprzedaż i montaż czujnika gazu. Seniorzy się zgodzili, a później musieli zapłacić: najpierw 100 złotych, później jeszcze 200. W rzeczywistości nie powinno to wszystko kosztować nie więcej niż 80 złotych. - Dałam mu te 200 złotych. Ale on mówi: pani tu nic nie traci, bo jeśli pani pójdzie 1 lipca do Urzędu Skarbowego, to tam zwrócą pani te 200 złotych - opowiadała nam wtedy oszukana kobieta.
Oszuści kierują swoje ofiary do Pierwszego Urzędu Skarbowego przy ul. Wrocławskiej. Drugi Urząd Skarbowy przy ul. Targowej, który obsługuje mieszkańców powiatu kaliskiego, takich przypadków nie odnotował. Za to do Pierwszego po zwrot pieniędzy zgłosiło się już 10 osób. Ostatnia – wczoraj. - Te osoby najczęściej trafiają na salę obsługi, gdzie chcą uzyskać bliższą informację na temat możliwości rozliczenia wydatków wykazanych na przedstawionych przez nie fakturach, no a my tutaj niestety zmuszeni jesteśmy udzielić informacji takiej, że nie przysługuje możliwość zwrotu tego wydatku- mówi Piotr Dera z Pierwszego Urzędu Skarbowego w Kaliszu.
Urząd Skarbowy powiadomił o tym policję, jednak sprawa nie jest taka prosta. Bo podpisana umowa jest umową. I nie tak łatwo od niej odstąpić, gdy sprzęt jest używany. - Chciałbym zaapelować. Proszę nie wierzyć w takie wskazania, że może Urząd zwrócić część takiego wydatku. Zawsze można do Urzędu zadzwonić i upewnić się, a pracownik od razu udzieli informacji w tej sprawie – dodaje urzędnik US.
Naciągacze mogą jutro zadzwonić do Państwa drzwi. Najlepiej im od razu podziękować.
Agnieszka Gierz. fot. archiwum
Napisz komentarz
Komentarze