W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu KKS zdobył 23 punkty. To o 10 mniej niż jesienią, stąd nie było mowy o włączeniu się do walki o awans. Podstawową bolączką sztabu szkoleniowego była wtedy wąska kadra. Na dodatek w trakcie rundy wypadli z niej m.in. Iwelin Kostow i Yuki Nemoto. Bywały mecze, w których na ławce, poza golkiperem, zasiadali wyłącznie juniorzy, nieprzygotowani jeszcze do trzecioligowych wyzwań. Działacze kaliskiego trzecioligowca wyciągnęli jednak wnioski i latem postawili na wzmocnienie, a nie uzupełnienie składu. Znakomita większość z dziewięciu graczy, którzy dołączyli do drużyny, podnosi jakość wyjściowej jedenastki.
– Nie ma problemu, z którym borykaliśmy się na wiosnę – podkreśla trener Piotr Morawski. – Dzisiaj nie ma problemu, żeby w 60 czy 70 minucie weszli na boisko zawodnicy, którzy dają jakość. Było to widać po zmianach w ostatnim meczu, gdy pojawili się tacy gracze, jak Nnamani czy Chojnacki. Na wiosnę tego brakowało, ławka była za krótka – dodaje szkoleniowiec.
Zespół z nowym obliczem zaczął sezon od zdobycia pięciu punktów w trzech meczach. – Trzeba pamiętać, że początek sezonu zawsze jest pełen niewiadomych. W poszczególnych zespołach, w tym w naszym, doszło do wielu zmian i nie wiadomo, jak i kiedy to wszystko się zazębi. Na pewno chcielibyśmy mieć więcej punktów, ale podchodzimy do tego ze spokojem. Staramy się pracować dalej, żeby punktować regularnie, najlepiej kompletem – zapewnia opiekun drużyny z Wału Matejki.
Szkoleniowiec nie ukrywa, że czas działa na korzyść jego drużyny, bo pojawienie się w niej dość sporej grupy nowych zawodników wyzwala potrzebę pracy nad komunikacją i zgraniem. – Myślę, że z dnia na dzień jest pod tym względem coraz lepiej. Cieszę się, że dosyć szybko udało nam się w tym roku domknąć kadrę, bo już w połowie lipca wszystko się wyjaśniło. Też nam na tym zależało, żeby mieć więcej czasu na odpowiednie przygotowanie do ligi. Na pewno jeszcze trochę czasu potrzeba, żeby wszystko wyglądało jak należy, ale jak na obecny etap jestem zadowolony – przyznaje trener Morawski.
W sobotnim meczu z Polonią Środa Wlkp. pierwsze skrzypce w jego ekipie grał pozyskany latem bramkarz Oskar Pogorzelec. – Od tego jest bramkarz, żeby w kluczowych momentach pomagać drużynie. Mocno chcieliśmy zakontraktować Oskara, to się nam udało i teraz robi swoją robotę. Pomaga nam w naprawdę trudnych sytuacjach i chwała mu za to. Potwierdza to też dobrą pracę wykonaną przez trenera bramkarzy Krzysztofa Bugzela – twierdzi Piotr Morawski.
Michał Sobczak
Napisz komentarz
Komentarze